Gdy Prezydenta Rzeczypospolitej (świętej pamięci) publicznie nazwano "chamem" i "durniem" pewien Wysoki Sąd umył ręce niczym rzymski namiestnik Poncjusz Piłat i uznał, że absolutnie nie jest to obraza! Ale Wysoki Sąd w przypadku innego byłego prezydenta nazwanego "nierobem" uznał, że absolutnie jest to obraza i autor tych słów dostał wyrok.
Łaska Temidy, zwłaszcza polskiej Temidy, na pstrym koniu jeździ. W sprawach takich samych, wręcz identycznych lub bardzo podobnych, zapadają kompletnie różne wyroki. Tak było nie tylko z owymi wyrokami nt. prezydentów RP, ale również w sprawach rozstrzyganych w przyspieszonym trybie związanym z kampanią wyborczą. Według jednych polskich sądów Lech Wałęsa, opowiadający kalumnie o np. Ryszardzie Czarneckim (choć przecież nie tylko), nie jest tym trybem objęty i nie może być za swoje kłamstwa skazany - bo jak uznał Sąd - nie startował w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Ale inne polskie sądy skazywały ludzi (polityków) obrażających polityków, nawet jeśli nie brali oni udziału w wyborach, o ile ich wypowiedzi miały miejsce podczas kampanii wyborczej. Jak widać podwójne standardy (double standards) królują w polskim sądownictwie, ba, podwójne standardy są… standardem.
W tym kontekście wyroki sądów w Warszawie ws. Komorowski kontra Kaczyński nie dziwią mnie zupełnie, ba, nie dziwią również PO, która od początku wiedziała, że w tę grę to ona wygrywa. Wyborcy jednak mogą mieć inne zdanie.
