Po wyborze na prezydenta Łodzi posłanki PO nowym posłem miłościwie panującej nam Platformy został Murzyn, obywatel Polski rodem z Nigerii pan John Godson. Wcześniej był pastorem zielonoświątkowców, a następnie radnym. Jako jedyny z blisko 10 nowozaprzysiężonych posłów nie powiedział po rocie ślubowania w Sejmie tradycyjnej formuły: „Tak mi dopomóż Bóg”... Ale niech tam. Tak pastor kraje, jak mu materii staje.
Warto jednak w kontekście pierwszego posła- Murzyna na Wiejskiej przypomnieć jego zapomniany wybryk sprzed ponad roku. Wówczas napadł na mnie publicznie, z dziką furią, za to, że na swoim blogu napisałem w kontekście oszukanej przez PO komisarz Danuty Huebner, której obiecywano najpierw, że będzie znów komisarzem w Komisji Europejskiej, jak tylko zgodzi się być liderem listy Platformy w wyborach europejskich w 2009 roku, by potem słowa jej danego nie dotrzymać- „Murzyn zrobił swoje-Murzyn może odejść”. Godson wściekł się i nie wiedząc, biedaczyna, że to znane polskie porzekadło, uznał ,że Czarnecki „obraża ciemnoskórych” i że „graniczy to z faszyzmem”. Tym niebywale głupim i prostackim wystąpieniem Godsona zażenowana poczuła się nawet PO z Łodzi. Na tyle, że jeden z jej liderów Wojciech Roszkowski zaapelował: „Pomóżmy naszemu koledze!!! Proces asymilacji kulturowej jest długotrwały, a nierzadko dramatyczny. (...). Dlatego pomóżmy Johnowi uczyć się Polski, jej historii i kultury”... Godson w końcu przeprosił ,ale niesmak po jego wybryku pozostał.
Miejmy nadzieję, że takich głupot murzyńsko-łódzki poseł więcej opowiadać nie będzie. Ja mu przynajmniej tego życzę bo przecież każdy ma prawo do błędów. Skądinąd może to być sympatyczny gość, tyle że popełnił nierozsądny falstart. Z drugiej jednak strony dzięki swojemu świętemu, choć zupełnie nieracjonalnemu oburzeniu, przebił się na ogólnopolskiej arenie politycznej.
(Tekst ten ukaże się w piątkowym numerze Warszawskiej Gazety)