Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki
314
BLOG

Urna czyli cuda w III RP

Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki Polityka Obserwuj notkę 4

Manewr był ten sam, co przed referendum o odwołanie prezydent Warszawy. Wtedy w stolicy nagle zmieniono granicę obwodów i zdezorientowani ludzie błąkali się, poszukując właściwego adresu, choć od kilkudziesięciu lat głosowali cały czas w tej samej np. szkole. 25 maja władza wykręciła ten sam numer. Obojętnie czy w wielkiej aglomeracji (Poznań) czy w mniejszych miejscowościach (Rembertów) obywatele znów z wściekłymi minami poszukiwali miejsca, w którym mogą się odhaczyć i zagłosować. Jednak nie chodzi przecież o to tylko, by utrudnić życie tej znakomitej mniejszości Polaków-obywateli, którzy zdecydują się − w przeciwieństwie do ¾ zrezygnowanego czy olewającego narodu (efekt jest ten sam) − jednak mimo wszystko zagłosować.

Władza Platformy obywateli ma w nosie i lubi uprzykrzać im życie. Ale tym razem chodziło o wymiar praktyczny. Część wkurzonych warszawiaków, poznaniaków, czy mieszkańców innych miast po prostu zrezygnowała z głosowania, bo przecież nie jest to obowiązek jak w Belgii, a władza żadnej łaski nie robi. I oto tejże władzy chodziło, bo ta władza już wcale nie wymaga, żeby ją kochać. Ba, ta władza nawet już godzi się z tym, żeby na nią nie głosowano! Byle ci, którzy są tej władzy przeciwni nie zagłosowali w ogóle…. Wściekli emeryci z poznańskiego osiedla Grunwald, którzy z oburzeniem opowiadali mi o tym, że mogli zagłosować dopiero w czwartej (!) Obwodowej Komisji Wyborczej i, że to wstyd tak starych ludzi ciągać po „–set” metrów i osiedlach oddalonych od ich domów i poprzednich lokali wyborczych, w końcu jednak zagłosowali. Niestety szereg ich starszych i młodszych sąsiadów machnęło ręką. Ku radości Tuska, oczywiście. Ochroniarz, który zaczepił mnie na parkingu w centrum Warszawy, mówiąc o podobnych numerach w stolicy, też zagłosował i też wiedział, że po to się ludziom uprzykrza życie, żeby nie skorzystali ze swojego obywatelskiego prawa i nie dali w pysk Platformie wyborczą kartką. Bo jak sobie ponarzekają na imieninach u cioci Kloci czy na pierwszej komunii siostrzeńca czy wnuka, to akurat rządu nie zaboli. Bo lud ma płacić podatki i albo głosować „za”, albo nie głosować wcale.
Skądinąd Państwowa Komisja Wyborcza za wszelką cenę nie chce być jak żona Cezara: poza podejrzeniami. Zakaz fotografowania lub filmowania protokołów, który został wydany jakiś czas temu, wręcz prowokuje pytania czy PKW chce coś ukryć? Czy już z góry wie, że będzie miała coś ukrywać? Swoją drogą, ilu było takich sprytnych przewodniczących komisji z ramienia opozycji (czyli PiS) jak ta młoda dama w Warszawie, którą coś tknęło i postanowiła przeliczyć pokaźną kupkę głosów oddanych rzekomo na PO? No i przy liczeniu okazało się, że ich niemała część jest jednak na… partię Kaczyńskiego. Cóż, widocznie ten członek komisji, który miał za zadanie przeliczyć kupkę (nomen omen) kartek-głosów na Platformę był tak zmęczony, że mu litery biegały przed świńskim ryjem.
A ja, jako oficjalny obserwator Parlamentu Europejskiego w rożnych krajach doprawdy raczkującej demokracji pomyślałem sobie, że może od tych bałkańskich czy arabskich społeczeństw my jako kraj o wielowiekowej tradycji parlamentaryzmu moglibyśmy się nauczyć, aby jednak, w sytuacji wyborczych emocji, każdy głos był oglądany przez wszystkich członków komisji i na oczach wszystkich właśnie odkładany na poszczególne partyjne stosiki. Nawet jeszcze wydłuży to czas liczenia.
Może zatem należy PKW wysłać nie do Rosji – bo tam już była i tam uczą tylko jak fałszować wybory – ale raczej do choćby takiej Mauretanii, Armenii czy Palestyny. Skądinąd najlepiej z biletem w jedną stronę. Ci emeryci z Wielkopolski i ochroniarz ze stolicy pewnie by się nawet im dorzucili na ten „one-way-ticket”...
A piszę to wszystko jako zdecydowany zwycięzca wyborów w okręgu nr 7. …
 
*felieton ukazał się w „Gazecie Polskiej” (04.06.2014)

historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka