Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki
297
BLOG

Jean-Claude Juncker: plusy i minusy nowego szefa Eurokomisji.

Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki Polityka Obserwuj notkę 1

 

Dziś, to jest we wtorek, gdy ukazuje się ten tekst, Parlament Europejski na swoim drugim w tej kadencji plenarnym posiedzeniu w Strasburgu zaakceptuje kandydaturę Jean-Claude Junckera na nowego przewodniczącego Komisji Europejskiej. Jego urzędowanie ma potrwać co najmniej pięć lat. Co najmniej, bo ustępujący szef KE , były premier Portugalii Jose Manuel Durao Barosso, kierował Komisją przez dwie kadencje, czyli 10 lat. Oczywiście pesymiści przypomną, że kadencja innego przewodniczącego Komisji Europejskiej ekspremiera Luksemburga Jacquesa Santera skończyła się raptownie w wyniku skandalu korupcyjnego i utraty zaufania już po trzech latach w roku 1999.

Stary wyga z Wielkiego Księstwa

  Juncker, ten jeden z najbardziej znanych i doświadczonych polityków na Starym Kontynencie sprawował funkcję premiera Wielkiego Księstwa Luksemburga przez 18 lat (1995-2013). Przez 8 lat był też szefem tak zwanej Eurogrupy czyli struktury skupiającejwyłącznie przedstawicieli Strefy Euro. Dopiero dramatyczna słabość merytoryczna i kompletny brak autorytetu jego następcy Holendra Jersena Dijsselbloema, byłego ministra rolnictwa i finansów Holandii na stanowisku szefa Eurogrupy sprawiły, że nawet krytycy Luksemburczyka zatęsknili za nim.

  Przed tygodniem spotkałem się wraz z innymi konserwatywnymi europosłami z Jean-Claude Junckerem. Dwugodzinna rozmowa w Brukseli pokazała, że pewny kandydat na następcę Barosso wie, jak mówić, aby uwodzić słuchaczy: brzmiał niemalże jak konserwatysta i trochę jak reformator, bo przecież nazwa naszej frakcji w europarlamencie to właśnie „Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy”.

     Od razu wyjaśnię, że nie jestem zwolennikiem Junckera. Jako człowiek twardo stąpający po ziemi, mogę tylko postawić pytanie, czy skrajny federalista, były premier Belgii Guy Verhofstadt, akurat zresztą wybrany po raz drugi na szefa frakcji liberałów w Parlamencie Europejskim, byłby lepszy na stanowisku przewodniczącego KE niż bardziej pragmatyczny Juncker. Oczywiście , że wolę Junckera niż belgijskiego ( flamandzkiego) fanatyka eurofederalizmu. Pozostawiam czytelnikom odpowiedź na pytanie, kto byłby lepszym szefem Komisji Europejskiej: Juncker czy kandydat socjalistów, po raz drugi zresztą właśnie wybrany na przewodniczącego europarlamentu Martin Schulz ? Czy uchodzący za dość prorosyjskiego były premier Finlandii Jyrki Katainen byłby bardziej strawialny dla polskiego interesu narodowego niż tenże Junckera? Zapewne nie. To i tak rozważania czysto teoretyczne, skoro Fin będzie reprezentował swój kraj w Brukseli jako komisarz.

 

  Niewątpliwie minusem Junckera są jego federalistyczne poglądy . Plusem to, że bronił relatywnie biednej Grecji przed pomysłem wyrzucenia jej ze Strefy Euro. Minusem to , że jest od dwóch dekad reprezentantem europejskiego establishmentu. Plusem z kolei to , że mając silną, wyrazistą osobowość i bardzo wysokie poczucie własnej wartości nie będzie raczej na pewno                 „ człowiekiem na telefon” kanclerz Merkel. Nowy przewodniczący będzie się mógł właśnie ze względów prestiżowo- osobistych postawić. Minusem jest skłonność do demagogii- postulat wyrównania średniej płacy minimalnej w całej Unii Europejskiej do poziomu w jego kraju, Luksemburgu-to wyborcze gruszki na wierzbie , ale prawdę mówiąc dla wielu polityków, a na pewno do wszystkich jego konkurentów, zarzut demagogii też można odnieść. Plusem przyszłego szefa Eurokomisji jest to, że w przeciwieństwie do szeregu zachodnioeuropejskich polityków nie ma amerykanofobii i jest zdecydowanie za bliskimi relacjami euroatlantyckimi. Minusem jest nadmierna, przynajmniej według mediów, skłonność do alkoholu ( w tych zarzutach celowała prasa brytyjska, szczególnie konserwatywny” The Daily Telegraph” eksponujący wątki „koniaku do śniadania” Junckera nawet na pierwszej stronie i to tuż przed decydującym głosowaniem szefów rządów w jego sprawie).

Nowy szef KE ani klęska, ani radość

    Plusem już politycznym, a nie osobowościowym, jets fakt ,że najdłużej urzędujący premier w Europie ostatnich ostatnich dwóch dekad, będący zwolennikiem wspólnej europejskiej polityki obronnej, jednocześnie nie chce zmniejszenia roli NATO i zastąpienia Paktu Północnoatlantyckiego nowym tworem. Minusem jest jego nieznajomość Wschodu, a w szczególności Rosji, stąd na pewno jego mało fortunne wypowiedzi w ostatnich tygodniach. Jako kolejny plus dodałbym tutaj to, że Juncker, lepiej czy gorzej, stara się znaleźć kompromis między gospodarką wolnorynkową i wspieraniem wzrostu gospodarczego a społeczną wrażliwością.

   Dzisiejszy wybór Junckera jest przesądzony. Nie sądzę , aby był katastrofą dla Unii Europejskiej, ale też nie oczekuję, że stanie się on” Wielkim Reformatorem”, odbuduje autorytet Unii i nada jej nowy impuls polityczny i gospodarczy.

  Jego minusy nie pozwolą mi zagłosować na niego. Jego plusy powodują, że nie mam też specjalnej ochoty głosować przeciw niemu, tak jak brytyjscy torysi. Zapewne więc wstrzymam się od głosu.

Jednak jaki będzie nowy ” szef w Brukseli „ przynajmniej w pewnym stopniu zależy od presji poszczególnych rządów krajów członkowskich Unii. Także od nacisku władz w Warszawie. Skoro premier Tusk mówi, że mamy tak duże wpływy w Europie- nie powinno być z tym tak żle. Oczywiście jeśli akurat tym razem mówi prawdę…

historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka