Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki
866
BLOG

Lepsza kochanka niż minister?

Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki Polityka Obserwuj notkę 21

Pewien bardzo dobrze (oj, dobrze!) znany mi czteroletni chłopiec ma uroczy zwyczaj. Gdy widzi u rówieśnika zabawkę, która mu się podoba, podbiega do delikwenta, wyciąga ręce po niemroczny przedmiot pożądania i nie przejmując się świętym prawem własności krzyczy „chcę się podzielić!”. Słodkie? Tak, choć niekoniecznie dla właściciela rzeczonej zabawki. Co jednak ujdzie czterolatkowi - bo wszak jest nadzieja na jego delikatną resocjalizację - to nie powinno ujść na sucho Władimirowi Władimirowiczowi Putinowi. Wszak współczesny ruski car postępuje dokładnie tak samo, jak mój synek, tyle że nie w odniesieniu do zabawek, tylko cudzych terytoriów. Tak samo chce się „podzielić”, ale nie własnym tylko „cudzesem”. Najpierw towarzysz „4 razy P” (prezydent premier pułkownik Putin) z entuzjazmem podzielił się Abchazją i Południową Osetią, teraz Krymem, a za chwilę zapewne wschodnią Ukrainą. Można rzec, że ma wilczy apetyt. Cóż, skoro już jesteśmy w temacie” wilków, to może jednak w kontekście Putina sprawdzi się stare polskie powiedzenie (autorem jest bajkopisarz, biskup Ignacy Krasicki): „nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka".

Ale ja o Putinie dziś chcę pisać jak najmniej - wszyscy o nim piszą i to – słusznie - źle. Nawet ci, co go chwalili, bo tak ładnie gadał na Westerplatte albo tak czule tulił Tuska pod Smoleńskiem. Basta z kacapem. Teraz czas na krótką podróż do Francji.

Czy można sobie wyobrazić polskich nauczycieli wychodzących na ulicę w demonstracjach przeciwko szefowi resortu edukacji z transparentem o następującej treści: „Katarzyno, mamy nadzieję, że jesteś lepszą kochanką niż ministrem”? Oczywiście chodzi o eksminister edukacji narodowej Katarzynę Hall, prywatnie żonę Aleksandra Halla. Zresztą zamiast Katarzyny mogłaby równie dobrze (a raczej źle) występować „Krystyna” (Szumilas) czy „Joanna” (Kluzik-Rostkowska). Takie hasła w polskiej kulturze politycznej są wszak niewyobrażalne. Ale u żabojadów i owszem. Gdy resortem rolnictwa we Francji za czasów rządów socjalistów kierowała Edith Cresson, tamtejsi farmerzy taki właśnie transparent „o kochance” zaprezentowali i żaden pies z kulawą nogą znad Sekwany ich za to nie potępił. U nas byłaby wrzawa o „brutalizacji życia politycznego”.

Co ciekawe, rzecz ma miejsce we Francji – kraju, który wiele politykom wybacza. Znacznie więcej niż choćby sąsiad zza Kanału Angielskiego (zwanego też: La Manche) czyli Wielka Brytania, że o USA nawet nie wspomnę. Galowie wybaczają politykom afery obyczajowe, wychodząc z pragmatycznego założenia, że romanse rządzących są mniej szkodliwe - bo tańsze - niż skandale finansowe władzy. Tak naprawdę Francuzi nie mieli pretensji do prezydenta Francois Mitteranda o wieloletnią kochankę, z którą miał córkę - krytykowali go tylko za to, że nie powiadomił rodaków o istnieniu tegoż nieślubnego dziecka. Skądinąd na pogrzebie tego lewicowego prezydenta o skrajnie prawicowych korzeniach obie panie - oficjalna wdowa i „wdowa” nieoficjalna - razem szły za trumną. I nie budziło to większych emocji.

Zostając we francuskich klimatach. Jedna z najbardziej znanych współczesnych pisarek tego kraju Francoise Sagan (zwana „Saganką”, prawdziwe nazwisko: Quoirez) napisała kiedyś: „Sukienka nie spełnia swojej roli, jeśli nie zachęca mężczyzny, żeby ją z Ciebie zdjął”. Cóż, stanowczo kreacje marszałkini Kopacz oraz wicepremiery Bieńkowskiej tej roli nie spełniają. Choć oczywiście „de gustibus non disputandum est”, jak powiedział pewien menel, wychylając kolejną porcję denaturatu...

*felieton ukazał się w "Gazecie Polskiej" (13.08.2014)

historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka