Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki
295
BLOG

Efekt wiosek potiomkinowskich

Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki Polityka Obserwuj notkę 2

Czy Ewa Kopacz w roli premiera to prezent dla opozycji, bo to polityk mniej doświadczony niż Donald Tusk, czy kłopot, bo to jednak kobieta, której nie wypada tak mocno atakować? Jaką pan wróży jej przyszłość?

Ryszard Czarnecki, eurodeputowany PiS: Pytanie czy ktoś, kto był fatalnym ministrem zdrowia i jest wspominany jak najgorzej przez polskich pacjentów może być dobrym premierem. Pytanie, czy ktoś kto był bardzo upartyjnionym, bardzo emocjonalnym, po prostu złym marszałkiem Sejmu – może być dobrym premierem. To pytania retoryczne.

Myślę, że Ewa Kopacz, taka żołnierka Donalda Tuska, będzie nie tyle na krótkiej smyczy, ile telefonicznym łączu z Donaldem Tuskiem, a on zadba, żeby inwentarz, który tu zostawił – rządowy i partyjny były pod kontrolą. Sądzę, że Donald Tusk ma ambicje prezydenckie w 2020 roku i w związku z tym myśli o tym, żeby Platforma wystawiła jego, a nie np. Krzysztofa Kwiatkowskiego, prezesa NIK, który też ma takie ambicje. Czy też Rafała Dutkiewicza, prezydenta Wrocławia, który też pod tym kątem zaczyna kooperować z Platformą. A więc Donald Tusk będzie tym rządem kierował z tylnego, brukselskiego siedzenia. Choć kierowanie rządem w Warszawie z Brukseli, delikatnie mówiąc, łatwe nie będzie.

Co to oznacza dla Platformy?Wzrostznaczenia wewnętrznej opozycji? Już teraz Grzegorz Schetyna mówi, że konieczne są wybory nowego szefa partii, podczas gdy reszta wolałaby ich nie przeprowadzać… Czy to oznacza ferment? Czy też skoro to Donald Tusk będzie kierował wszystkim z Brukseli – będzie spokój?

Tusk, którego oceniam bardzo krytycznie, jako fatalnego premiera i leniwego polityka, trzeba przyznać, potrafił trzymać żelazną ręką i rząd i partię. Ewa Kopacz, takiego autorytetu wymuszonego siłą nie ma i mieć nie będzie. Wobec tego politycy Platformy mówią już dziś rzeczy, których przy Tusku by nie powiedzieli. Jeżeli szef klubu PO na pytanie czy będzie bratobójcza wojna w PO mówi, że Ewa Kopacz jest przecież kobietą, więc nie można mówić o wojnie bratobójczej, to przecież dowcipnie daje do zrozumienia, że walka frakcji, walka o schedę po Tusku już trwa i trwać będzie. Nawet jeśli Donald Tusk przeforsuje Ewę Kopacz nie tylko na szefa rządu, ale i szefa partii, to liczba osób niezadowolonych i zawiedzionych będzie dużo większa niż przy Tusku. Platforma jest skazana na to, żeby zajmować się Platformą, a nie rządzeniem, a obywatele będą to widzieć.

Na razie obywatele dostrzegli awans premiera, bo pierwsze sondaże po wyborze Donalda Tuska na szefa RE wskazały wzrost notowań PO. Co więcej Platformie po wielu miesiącach udało się wrócić na pozycję lidera. Nie obawiacie się, że to może być trwałą tendencją?

Tak jak Moskwa nie wierzy łzom, tak Polska nie wierzy sondażom. Pani mówi o sondażach na 1000 osób, a ja mówię o wyborach na sześćdziesiąt parę tysięcy. Czyli o wyborach uzupełniających do senatu, gdzie wynik meczu PiS- PO jest 3:0. W związku z tym wyraźnie widać, że to PiS jest w tej windzie, która jedzie w górę, a Platforma na równi pochyłej. I nawet chwilowy efekt Tuska jest tylko efektem na „short term” a nie na „long term”. Naprawdę Kowalski i Nowak, z tej radości, że jest kolejny Polak w Brukseli – po Ryszardzie Czarneckim – z tej radości niewiele do garnka włoży.

Czy jednak Donald Tusk i Elżbieta Bieńkowska mogą coś dla Polski zrobić w Brukseli? Te nadzieje zostały u nas nieprawdopodobnie rozdmuchane, z drugiej strony mówi się o fasadowości unijnych funkcji. Jaka jest prawda?

Co może zrobić pani Bieńkowska, zobaczymy. To zależy jaką będzie miała tekę.

Mówi się o rynku wewnętrznym. (Rozmowa została przeprowadzona przed oficjalnym ogłoszeniem tej decyzji)

Ale ja słyszę w Brukseli, że ta teka będzie miała mniejsze kompetencje niż dotąd. To byłoby źle i dla niej i dla Polski. Natomiast w przypadku premiera Tuska jestem przeciwny mówieniu, że będzie miał funkcję organizacyjną, czy administracyjną. Jest faktem, że nie są ustalone jasno kompetencje szefa Rady. Traktat Lizboński niestety ich nie sprecyzował i stworzył pole do konfliktu pomiędzy szefem Rady Europejskiej i szefem Komisji Europejskiej. Bo ich kompetencje zachodzą na siebie. Na przykład Barosso z Van Rompuyem mocno ze sobą rywalizowali. Ja bym nie życzył Donaldowi Tuskowi rywalizacji z Junckerem, bo to bardzo twardy gracz i ma o wiele większe doświadczenie jeśli chodzi o to boisko europejskie. Ale jego roli nie ograniczyłbym jedynie do funkcji reprezentacyjnych.

On może być głosem, który może zdefiniować, określać pewne zadania. Niechże będzie Donald Tusk ambasadorem Europy równych szans, niech jego dwu i pół, a może i pięcioletnia, kadencja oznacza twardą walkę o to, żeby ludzie z Europy B, z „nowej Unii” mieli takie same prawa, jak ludzie ze „starej Unii”. A więc konkretnie, żeby rolnicy mieli nie dwa razy mniejsze, ale takie same dopłaty jak farmerzy włoscy, francuscy czy niemieccy. Żeby Polacy jako mieszkańcy jednego z najbiedniejszych krajów Unii nie płacili znacznie więcej za gaz niż mieszkańcy krajów najbogatszych. Niech polityka wschodnia, nieco abstrakcyjna dla Hiszpanii, Portugalii, czy Cypru będzie prowadzona w interesie wschodniej flanki Unii Europejskiej, niech polityka energetyczna stanie się nie hasłem, sloganem zaklęciem, używanym przez rząd Tuska, ale stanie się faktem. Nie mówmy, że Tusk będzie strażnikiem żyrandola, który będzie serwował lanczyki, niechże będzie heroldem Europy równych szans. Tę propozycję mu niniejszym składam.

Czego się pan spodziewa po expose Ewy Kopacz i składzie nowego rządu. Myśli pan, że odejdą „taśmowi” ministrowie?

Mało mnie to obchodzi. Nie mój cyrk - nie moje małpy. Ale na pewno pani marszałek Kopacz załatwi dawne porachunki z ministrem Arłukowiczem, który od jej pracy się odcinał. Pewnie z tych rządowych sań zrzuci też paru ministrów, którzy są obciążeniem, ale kogo będzie zwalniać – nie mój ból głowy. Ja mogę tylko zacytować Lejzorka Rojtszwańca: jak zwalniają, to znaczy, że będą przyjmować. A więc nowi ministrowie partii, która jest na równi pochyłej, z pewnością się zameldują. Choćby po to, żeby stworzyć efekt świeżości. Choć będzie to efekt „wiosek potiomkinowskich”. Potiomkinem będzie dziś Ewa Kopacz, która zrobi delikatny make-up, delikatny lifting rządowy, żeby Polacy uwierzyli, że ci nowi ministrowie to nowa jakość, ale tak naprawdę będzie to stara jakość zużytej Platformy.

Czy zmiana rządu może zaważyć na wynikach wyborów samorządowych?

Myślę, że te wybory rządzą się swoimi prawami. Pewnie PO straci władzę w kilku sejmikach. Ale prawdziwie politycznymi wyborami będą wybory parlamentarne za rok - wtedy Polacy ocenią, czy zła minister, fatalna marszałek – była dobrym premierem.

Rozmawiała Anna Sarzyńska

 

historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka