Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki
401
BLOG

Cenzor i butelczyna

Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki Polityka Obserwuj notkę 3

„Gazeta Wyborcza” ma coś wspólnego z imć Panem Twardowskim, który – jak wiadomo ‒ w parę wieków przed Neilem Armstrongiem dotarł na Księżyc. „GW” jest bowiem doprawdy księżycowa, choć nie chodzi bynajmniej o tradycyjny symbol islamu – półksiężyc. Po prostu „GW” niektórych tumani, niektórych przestrasza, a innych po prostu śmieszy. Jestem wśród tych ostatnich. Nie zajmując się egzegezą utworu Adama Mickiewicza o Twardowskim (choć może warto, póki autora nam nie zabiorą z listy lektur szkolnych), wolę skupić się na tym, co mnie w rzeczy samej śmieszy.

Oto w poniedziałkowej (7 września A.D. 2014) „GW” IM nie było wszystko jedno i jeśli myślenie życzeniowe kolegów z Czerskiej nie zgadza się z faktami, to tym gorzej dla faktów. Oto bowiem na pierwszej stronie można było przeczytać, że na Górnym Śląsku Platforma wygrała z PiS wybory uzupełniające do senatu. Cóż, w zasadzie wszystko się zgadza, poza jednym drobiazgiem: nie wygrała, ale przegrała. Poza tym szafa gra. Powyżej informacja, że nasi siatkarze awansowali do kolejnej rundy mistrzostw świata bez straty seta. Cóż, też się wszystko zgadza, ale jednak dzielne Murzyny z Kamerunu urwały nam seta.

Nie jestem narkomanem i nie odczuwam narkotycznego głodu czytania „Gazety Wyborczej” codziennie. Zrobiłem sobie więc całe dwa dni przerwy i w czwartek znów zwróciłem się, w ramach umartwień, do jej lektury. Ponownie eksportowa pierwsza kolumna. Info o tym, jakie pasmo sukcesów odnieśliśmy w Brukseli. Tusk, Bieńkowska oraz szefowanie czterem komisjom w Parlamencie Europejskim. Słynę z dobrego serca, więc uśmiechnąłem się dobrotliwie, jak główny bohater filmu Francisa Forda Coppoli „Ojciec chrzestny”. Co miałem robić, gdy okazało się, że fakt uzyskania funkcji jedynego wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego przez przedstawiciela PiS (piszącego te słowa) okazał się tak bardzo godny przemilczenia? Również fakt objęcia przez wrażą inną PiS-ówkę Annę Fotygę funkcji tej struktury europarlamentarnej, która zajmuje się ‒ drobiażdżek, bagatela, nie warto wspominać ‒ bezpieczeństwem i obroną okazał się godny starannej cenzury. Niech się nikt nie obrazi, ale ponownie w tym miejscu zacytuję w kontekście tej repliki ulicy Mysiej słowa z 1968 roku, kiedy podczas antysemickiej nagonki pewien publicysta skrytykował ówczesnego guru komunistycznej żurnalistyki Tadeusza Kura w artykule, którego tytuł brzmiał: „Kur wie lepiej” (też zdjętym przez cenzora). Wyjaśnienie dla młodych czytelników: przy ulicy Mysiej był urząd cenzury. Wyjaśnienie dla młodszych i starszych czytelników, którzy nie wiedzą, szczęśliwi, że przy ulicy Czerskiej nie ma urzędu cenzury, za to jest siedziba „GW”.

W końcu XVIII wieku powstało powiedzenie o pewnym arystokracie, który w Warszawie postawił sobie okazałą budowlę. A brzmiało ono: „wart Pac pałaca, a pałac Paca”. Czy to pasuje do Mysiej i Czerskiej? Warta jedna instytucja drugiej? Ocenę to już pozostawiam Szanownym Czytelnikom. Są jednak powody do radości. Oto tygodnik „Gazeta Polska” trafił pod strzechy. Konkretnie pod strzechę Tomasza Lisa. Pan Oberredaktor, niegdyś kandydat na prezydenta (samozwańczy, ale dobre i to) doczytał się w moim felietonie „Bond i dziewczynki Tuska” tendencji „machystowskich” (od macho). Odpowiem na to: „Pójdź dziecię, ja cię uczyć każę”. Nie ośmieliłbym się nazwać dziewczynkami wspomnianych w moim tekście rzecznik rządu (teraz ma być ponoć wicemarszałkiem Sejmu) i wicepremier (teraz będzie, jak ją europarlament zatwierdzi komisarzem). Przecież takie porównanie byłoby obraźliwe dla dziewczynek. Pojęcia „dziewczynka” użyłem i wprost o tym napisałem ‒ lecz leniwy Tomcio nie doczytał ‒ w kontekście francuskiego słowa „une fillette”, co oznacza nie tylko małoletnią istotę ludzką, ale też… butelczynę. A konkretnie buteleczkę wina o pojemności mniej więcej 1/3 litra (0,375l). Rozumiem, że naczelny „Newsweeka” woli walić z musztardówki. Jego prawo, przyznaję.

A język francuski bywa zdradliwy, redaktorze Lis. Jak dziewczyny.

*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej” (17.09.2014)

historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka