Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki
398
BLOG

Co gra w duszy Schetyny

Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki Polityka Obserwuj notkę 7

Stefczyk.info: Czy po wydarzeniach ostatniego tygodnia – zmianie na stanowisku szefa MSZ i pierwszej konferencji pani premier ma pan jasność jaką politykę zagraniczną będzie teraz prowadziła Polska? Czy jej słowa odebrał pan jako lapsus, czy jako deklarację zmiany polityki wschodniej?

Ryszard Czarnecki, PiS, wiceprzewodniczący PE: Odpowiem cytatem z kultowego filmu „Seksmisja”: „Widzę ciemność”... A poważnie, tak obserwowany na Wschodzie i Zachodzie start nowej premier był fatalny. Ewa Kopacz niczym bohater Moliera, nie zdający sobie sprawy, że mówi prozą, zerwała z pewną linią w zagranicznej polityce wschodniej premiera Tuska. Tę linię wyrażało jego sformułowanie, że Unia Europejska, jeśli chodzi o Ukrainę, powinna mówić głosem Polski. (Inna sprawa, że nierealizowane, ale jednak istniejące w sferze werbalnej). Tymczasem pani premier była łaskawa powiedzieć, że to Polska powinna mówić głosem Unii Europejskiej. Pewnie nie wie, że Unia Europejska składa się takich krajów, dla których problemy Ukrainy i Rosji są kompletnie egzotycznie jak Hiszpania i Portugalia. Także z krajów, które interesy ekonomiczne przedkładają nad europejską solidarność – myślę tu o Niemczech, czy Francji. Oraz takich, które pod względem kulturowo religijnym są bliskie Rosji, co demonstrują też wymiarze politycznym – myślę o Bułgarii, Grecji i Cyprze. Są w niej też państwa, które tworzą „stronnictwo świętego spokoju”. Do tego grona dołączyły ostatnio państwa Grupy Wyszehradzkiej. Słowacja, Czechy, Węgry, inaczej niż Polska chcą złagodzenia sankcji wobec Rosji. Za rządów PiS i prezydenta Kaczyńskiego nie było możliwe, żeby Grupa Wyszehradzka tak się rozjechała. Ale to jest  konsekwencja tego, że rząd PO przez 7 lat konsekwentnie inwestował w Trójkąt Weimarski (Berlin -Paryż- Warszawa), kosztem Grupy Wyszehradzkiej (Warszawa – Praga – Bratysława - Budapeszt). I w związku z tym mamy taki pasztet jaki mamy.
To, co powiedziała pani Kopacz oznacza zerwanie z dotychczasową formalną linią Tuska. Choć  myślę, że tak samo jak Tusk nie informował Rostowskiego, że chce Polskę szybko wcielić do euro, (mówię o wystąpieniu na Forum Ekonomicznym w Krynicy w 2008 roku), tak samo pani premier Kopacz zapewne nie uzgodniła z ministrem Schetyną swego wystąpienia ws. Ukrainy.

Charakterystyczna była jego reakcja. Wyglądał na mocno zdziwionego...

Wytrzeszczył oczy...

To, kto pana zdaniem będzie teraz w największym stopniu kreował polska politykę zagraniczną? Premier, minister, czy może prezydent? Bronisław Komorowski  mocno się  zaangażował w proces formułowania rządu. A już zwłaszcza w wybór nowego szefa MSZ...

Przypomnę, że w lipcu 2010 prezydent Komorowski, nie informując o tym Tuska, namaścił Grzegorza Schetynę na marszałka Sejmu. Stworzył tym samym fakt dokonany. Była to oczywiście nagroda za to, że w prawyborach Schetyna rzucił cały aparat administracyjny Platformy na pomoc Komorowskiemu, podczas gdy Tusk dyskretnie, ale jednak, poprzez swoich ludzi wspierał Sikorskiego. Komorowski ze Schetyną współpracują od dawna. Nie chcę powiedzieć, że minister Schetyna będzie marionetką w rękach prezydenta, bo to człowiek ambitny, więc nie będzie się chciał dać sprowadzić do roli kukiełki, ale myślę że nie będzie już tego napięcia na linii MSZ – Pałac Prezydencki, które istniało wcześniej. I w wymiarze stricte politycznym – jak nie poinformowanie prezydenta o kluczowych wystąpieniach Radosława Sikorskiego, choćby na temat zwiększenia roli Niemiec w Europie, czy też nieinformowanie go o koncepcji przyjęcia Rosji do NATO, z czym wystąpił Sikorski, kiedy się starał o funkcję sekretarza generalnego NATO. Ale też w wymiarze personalnym. Sikorski przecież blokował kandydaturę ministra Jaromira Sokołowskiego, odpowiedzialnego w Kancelarii Prezydenta za sprawy zagraniczne na ambasadora w Berlinie.

A jak pan ocenia przygotowanie Grzegorza Schetyny do prowadzenia polityki zagranicznej? Czy rzeczywiście brakuje mu kompetencji, czy też ten problem jest przez cześć komentatorów wyolbrzymiany?

Grzegorz Schetyna ma formalne przygotowanie. Przez dwa lata był przecież szefem komisji spraw zagranicznych. A angielskim włada na pewno lepiej niż np. były minister Władysław Bartoszewski, który w ogóle nie znał tego języka. Natomiast myślę, że priorytetem Grzegorza Schetyny będzie nie tyle polska dyplomacja, co przejmowanie Platformy od środka. I za rok, po zapewne przegranych przez PO wyborach, Grzegorz Schetyna będzie chciał powalczyć o stanowisko szefa partii. Być może przeciw Ewie Kopacz i swojemu poprzednikowi, a obecnie marszałkowi Radosławowi Sikorskiemu. Myślę, że na pytanie, co gra w duszy Schetyny, odpwiedź brzmi: nie tyle dyplomacja, czy MSZ, co Platforma Obywatelska. I o ile Sikorski wykorzystał swoją pozycję w MSZ do budowania swoich rankingów popularności w społeczeństwie, to Schetyna wykorzysta ją do przejęcia realnych atrybutów władzy w ramach Platformy, czemu również ma służyć nominacja dla jego najbliższego współpracownika Andrzeja Halickiego na stanowisko ministra administracji i cyfryzacji. On będzie teraz odpowiedzialny za wojewodów. A to też będzie służyło poszerzaniu strefy wpływów schetynowców.

Rozmawiała Anna Sarzyńska
 

historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka