Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki
1467
BLOG

Szmira antysmoleńska

Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki Polityka Obserwuj notkę 7

PPR czyli Partia Przyjaciół Rosji nie ma już (!) odwagi wprost powiedzieć: „nie ma mowy o pomniku ofiar Smoleńska w stolicy Waszego państwa. Żadnych złudzeń, panowie...”. Lękliwi z PPR wymyślili zatem konserwatora zabytków, który – oczywiście tylko ze względów artystycznych, architektonicznych, itp., itd. ‒ składa weto wobec pomnika na Krakowskim Przedmieściu. No, ewentualnie na Łomianki by się zgodził albo na Tarchomin, byle dalej od centrum Warszawy, tam, gdzie najwięcej ludzi i turystów...

Szkoda, że tenże konserwator zabytków jakoś nie był użyty, gdy usuwano, niedaleko, po sąsiedzku pomnik Nike z mieczem. Pani z Samotraki, symbol antyniemieckiego oporu, przez dziesięciolecia patrzyła na warszawiaków w pobliżu Placu Teatralnego i warszawiacy patrzyli na nią. W III RP przeszkadzała – a w pobliżu stanął wielki, nowoczesny gmach. Wtedy względy architektoniczne były psu na budę. Teraz, gdy chodzi o uczczenie tych, którzy polegli za Polskę 10 kwietnia 2010, jest to wzgląd najważniejszy i decydujący.

Tak samo jakoś konserwator siedział jak mysz pod miotłą – a może nawet był Rejtanem, ale miano go w nosie ‒ gdy koło pomnika Kopernika, tuż przy gmachu Polskiej Akademii Nauk stawiano to „coś”, co teraz jest pizzerią. Tak, to ten sam pomnik Kopernika, pod którym kwiaty, podczas okupacji niemieckiej złożył znany poeta ze środowiska „Sztuki i Narodu” Wacław Bojarski, by zostać śmiertelnie raniony przez Niemców.

Wspominam o tym, bo to, co robi władza w sprawie smoleńskiego pomnika, to po prostu pójście ‒jak to się mówi w środowisku złodziei ‒ „na rympał”. Tak instrumentalne potraktowanie nie tylko przecież ofiar tragedii smoleńskiej, ale także ich rodzin i całego Narodu, przez nich wszak reprezentowanego, jest przykładem degrengolady moralnej i spektakularnym objawem najbardziej tandetnego kosmopolityzmu, jaki można sobie wyobrazić. Ten wstyd trwa od czterech lat. Próby wpisania owego potencjalnego monumentu w kampanię prezydencką pana Komorowskiego są jednym wielkim obciachem. Doprawdy ludzie z Kancelarii Prezydenta RP, zajmując się tym w ten sposób, pisząc „list pomnikowy” do samych siebie, robiąc takie medialne ustawki, sięgnęli nie tyle poziomu bruku, co znaleźli się poniżej poziomu kreta na Żuławach.

Jedną z głównych aktorek w tej antysmoleńskiej szmirze jest wiceprzewodnicząca PO i prezydent Warszawy, Pani w Garsonce (skrót: HGW). Pani w Garsonce z konsekwencją godną utrzymania się przy władzy za wszelką cenę („Paryż wart jest mszy”?) zaprzecza wszystkim wartościom, które jeszcze jakiś czas temu jakże chętnie prezentowała. To ta sama HGW, która kiedyś chciała, ni mniej, ni więcej, tylko opylić tereny na miejscu, gdzie stał Stadion Dziesięciolecia, a teraz stoi biało-czerwony Stadion Narodowy ‒ na działki dla deweloperów. To byłby kolejny „rympał”, ale tym razem to tej Pani nie wyszło. Skądinąd chciała, by nowy reprezentacyjny stadion stanął na Służewcu, na terenie wyścigów konnych, bo nie wiedziała, nieboraczka, że akurat tym terenem nie dysponuje. Zaproponowała więc Łomianki. Okazało się, że też nie są w jej jurysdykcji. I tak Stadion Narodowy powstał w miejscu Stadionu Dziesięciolecia, wbrew wiceprzewodniczącej PO – prezydent stolicy.

O tym właśnie sobie myślałem, gdy ostatnio na tymże Narodowym oglądałem mecz Polska-Szkocja. Ta historia z próbą skomercjalizowania przez HGW tych terenów to też była granda i szmira.

Bo szmira zawsze pozostanie szmirą. Obojętnie czy podyktowana względami polityczno-partyjnymi, czy dla zysku, Panie, dla zysku.

*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej” (22.10.2014)

historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka