Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki
414
BLOG

Randka w ciemno czyli polityka zagraniczna rządu Kopacz

Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki Polityka Obserwuj notkę 4

 

Czy polska polityka zagraniczna będzie inna w „erze Schetyny” niż w „erze Sikorskiego”? Życie pokaże. Na pewno okres panowania w Alei Szucha byłego marszałka Sejmu może być znacznie krótszy niż czas rządów tamże obecnego marszałka izby niższej polskiego parlamentu. Sikorski kierował MSZ przez siedem lat ‒ Schetyna może to czynić nawet tylko rok ‒ choć oczywiście zależy to od wyborców i układów w samej PO. Bardzo prawdopodobne, że ‒ niezależnie od kwestii merytorycznych ‒ Schetyna może mieć zupełnie inny niż jego poprzednik styl uprawiania polityki w ogóle, w tym polityki międzynarodowej. W skrócie: Sikorski kochał kamery, Schetyna woli unikać jupiterów. Obecny wiceprzewodniczący PO uwielbia „ćwierkać” na Twitterze, jak żaden jego odpowiednik w Europie, a były już pierwszy wiceprzewodniczący Platformy woli jednak realną politykę. Jeden kocha być frontmanem, drugi woli ciszę gabinetów. Ten pierwszy jest zatem politycznym „bokserem” ‒ choć na pewno, mimo zajmowanego stanowiska formalnie Drugiej Osoby w Państwie, nie jest bokserem „wagi ciężkiej” ‒ drugi woli koszykówkę, choć trudno od niego oczekiwać spektakularnych rzutów za trzy punkty.

Ten styl uprawiania polityki (albo młocki) rzutować musi na stosunek opozycji do byłego i obecnego ministra spraw zagranicznych. Pierwszy atakował, prowokował, obrażał, urządzał seanse nienawiści. Ale też musiał być w tej sytuacji obiektem choćby częściowego rewanżu. Drugi, jako marszałek Sejmu „zamrażał” projekty Prawa i Sprawiedliwości, odkładając ich procedowanie na „świętego nigdy”, ale jednocześnie unikał wchodzenia w spektakularne zwarcia z prawicą. I dalej unika. To w oczywisty sposób obniża temperaturę sporu, choć sam spór ‒ ta istota demokracji parlamentarnej ‒ w naturalny sposób będzie trwał dalej.

Niski pułap oczekiwań czyli Schetyna jakMogherini

Nowy szef MSZ, były wicepremier może podążyć drogą swojego politycznego wychowanka, szefa MON i obecnego wicepremiera Tomasza Siemioniaka. Minister Siemioniak uznał, że najprostszą receptą na medialny sukces jest… nieobecność w mediach. Kto udziela dużo wywiadów ma dużo szans na wpadki i gafy. Kto ich nie udziela prawie wcale ‒ może liczyć na wielkie prawdopodobieństwo zminimalizowania strat w obszarze PR.

Ale też Schetyna może być trochę jak Mogherini. To, co łączy panią komisarz do spraw zagranicznych i bezpieczeństwa z szefem polskiego MSZ, to… zdecydowanie niski poziom oczekiwań. O ile na przykład byłą wicepremier Bieńkowską okrzyknięto „na dzień dobry” gwiazdą (okazała się w końcu meteorem), o tyle media Schetynę przyjęły chłodno, a nawet ‒ jak na polityka rządzącej partii rzecz raczej niespotykana na starcie ‒ podkreślały od razu jego brak kompetencji. Dość podobnie było z piękną Włoszką. Tymczasem na przesłuchaniu przed Komisją Spraw Zagranicznych Parlamentu Europejskiego (AFET) ta była szefowa resortu spraw zagranicznych Italii wypadła merytorycznie dobrze, a na pewno o niebo lepiej niż jej brytyjska poprzedniczka Baroness Catherine Ashton. Ale wrażenie było tym lepsze, im wcześniej tym więcej osób mówiło, że blondynka z Rzymu jest „słabiutka” i sobie nie poradzi. CasusMogherini może zadziałać wszakże też w przypadku Schetyny. Nikt bowiem oto nie stawia mu poprzeczki zbyt wysoko. Gdy okaże się, że jednak w polityce zagranicznej ten oponent Tuska je nożem i widelcem, to zachwyt będzie tym większy. Może jednak tym bardziej warto stawiać mu ową poprzeczkę tak wysoko, jak zasługuje na to minister spraw zagranicznych szóstego co do wielkości państwa w Unii Europejskiej i największego kraju w Europie Środkowo-Wschodniej?

Polityka zagraniczna w cieniu walk personalnych

Na pewno pod jednym względem będzie zachowana pewna ciągłość: swoisty dualizm instytcjonalny czy instytucjonalno-personalny, gdy chodzi o politykę zewnetrzną naszego państwa. Tusk, ufając Sikorskiemu w o wiele większym stopniu niż Kopacz ufa Schetynie, i tak przecież w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów miał alter ego dla szefa MSZ-etu w postaci zajmującego się podróżami zagranicznymi szefa rządu Piotra Serafina. Nawet jeśli Kopacz ostatecznie nie weźmie do KPRM Jacka Rostowskiego, to i tak nie będzie chciała całkowicie uzależniać się od szefa MSZ. Będzie więc zapewne tak, jak było w czasach rządów SLD-PSL, gdy minister w KPRM Tadeusz Iwiński odpowiedzialny za wyjazdy premiera Millera wielokrotnie wchodził „w drogę” ówczesnemu szefowi MSZ Włodzimierzowi Cimoszewiczowi. Wtedy jeszcze dodatkowo komplikował sytuację fakt, że samodzielnym Urzędem Komitetu Integracji Europejskiej kierował człowiek Aleksandra Kwaśniewskiego czyli Danuta Hübner, która nawet nie informowała MSZ-etu o swoich podróżach międzynarodowych. Teraz UKIE już nie ma, a odpowiedzialny za politykę europejską wiceszef MSZ i były minister administracji i cyfryzacji Rafał Trzaskowski podlega już Schetynie.

Będzie jednak „nowa” jakość w tym instytucjonalno-kompetencyjnym wymiarze polityki międzynarodowej III RP. Z racji na bliskie relacje Schetyna-Komorowski (w prawyborach prezydenckich PO obecny szef MSZ-etu wsparł, wraz z podległym mu jako sekretarzowi generalnemu PO aparatem partii obecnego prezydenta, gdy Tusk dyskretnie, ale wyraźnie wspierał Sikorskiego) resort spraw zagranicznych nie będzie już, tak jak dotychczas od 2010 roku, elementem rywalizacji osobistej między jego szefem a głową państwa. Przejawiało się to skądinąd np. w konsekwentnym blokowaniu awansów ambasadorskich ludzi Komorowskiego, a w szczególności odpowiedzialnego za politykę międzynarodową w Kancelarii Prezydenta Jaromira Sokołowskiego, który mimo starań Komorowskiego, nie otrzymał funkcji ambasadora w Berlinie (choć wcześniej pracował już na polskich placówkach w RFN). Jego awans odblokowany został dopiero teraz: zostanie ambasadorem przy ONZ w Szwajcarii (Genewa). Skądinąd na jego miejsce ministra „od spraw międzynarodowych” w prezydenckiej kancelarii ma trafić Paweł Zalewski, do niedawna europoseł PO, a wcześniej (do grudnia 2009) wiceprezes PiS.

Sprawy instytucjonalne, kompetencyjne (walki międzyresortowe) oraz personalne dominują w pierwszych tygodniach pracy nowego rządu na odcinku zagranicznym. Za tydzień warto zastanowić się czy rzeczywiście Schetyna zmieni kierunki polityki zagranicznej Sikorskiego i na ile to uczyni.

*Tekst ukazał się w "Gazecie Polskiej" (22.10.2014)

historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka