Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki
402
BLOG

Wiktoria PiS-u i propaganda PO

Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki Polityka Obserwuj notkę 4

Zwycięstwo Prawa i Sprawiedliwości w wyborach samorządowych – pierwsze od dziewięciu lat – może być pewnym zaskoczeniem w kontekście sondaży z ostatnich dwóch miesięcy, które dawały przewagę „odnowionej” (?) Platformie. Na pewno jednak dużym zaskoczeniem jest skala tego zwycięstwa.

Wygrana o ponad 4 punkty procentowe w sytuacji niefortunnych zdarzeń po stronie PiS u w ostatnich dniach kampanii, a także podpięcia się przez PO pod „niezależnych” prezydentów miast, jest wiktorią, która zwiastować może radosny A.D. 2015. Warto jednak zwycięstwo to przeanalizować na chłodno.

PiS: +6, PO: -5

16 listopada 2014 r. jest kontynuacją 25 maja 2014 r. Bowiem już wybory europejskie sprzed pół roku pokazały pewną tendencję: PiS odrabia straty w Polsce zachodniej i północnej – tam, gdzie dotąd wyraźnie przegrywał ‒ a jednocześnie powiększa przewagę tam, gdzie dotychczas zwyciężał. W okręgach, w których Platforma demolowała Prawo i Sprawiedliwość w wyborach parlamentarnych i samorządowych, mając przewagę nawet do dwudziestu kilku procent (!), i tam, gdzie normą była przewaga kilkunastu procent, partia Jarosława Kaczyńskiego w dużym stopniu odrobiła straty: w województwach zachodnich, północno-zachodnich i północnych zmniejszyliśmy dystans do głównej partii rządzącej w wielu miejscach do ledwie kilku procent. Tam, gdzie przedtem przegrywaliśmy o parę procent – teraz już wygrywamy, tam gdzie był remis lub mieliśmy niewielką przewagę – odnosimy zdecydowane zwycięstwo.

Jak to wygląda w liczbach? W 2010 r. w wyborach samorządowych PO wygrała w 13 województwach na 16, w pozostałych (Podkarpacie i Lubelszczyzna) wygrały PiS oraz PSL (Świętokrzyskie). Cztery lata później Platforma wygrała w ośmiu województwach ‒ ugrupowanie premiera Kaczyńskiego również w ośmiu. Oznacza to zjazd formacji Ewy Kopacz o –5 i wjazd Prawa i Sprawiedliwości o +6. Niektórzy obserwatorzy mówią o podziale Polski między PO i PiS: równo po osiem województw. To sformułowanie efektowne, ale niepokazujące dynamiki zmian, czyli swoistego marszu głównej partii opozycyjnej na zachód i północ Polski.

Rzekomy „efekt Kopacz”

Warto też prześledzić sytuację w tych województwach, w których wygrała Platforma Obywatelska. Otóż zawsze na drugim miejscu był tam PiS. Oznacza to, że we wszystkich 16 województwach drużyna Kaczyńskiego była w pierwszej dwójce. Tymczasem w tych ośmiu województwach, w których wygrało Prawo i Sprawiedliwość, aż w trzech na drugim miejscu znajdował się PSL, a nie PO. Tak było w Mazowieckiem, Świętokrzyskiem i Lubelskiem. Używając metafory sportowej i porównując wybory A.D. 2014 z igrzyskami olimpijskimi, reprezentacja PiS u zdobyła osiem medali złotych i osiem srebrnych, a Platforma co prawda też osiem medali złotych, ale tylko pięć srebrnych i trzy brązowe. Ma więc medale z gorszych kruszców.

Ciekawa jest reakcja rządowych propagandystów. Kierunek wyznaczyła pani premier, która w przemówieniu po ogłoszeniu wyników mówiła do zaszokowanej PO, że „odrobiliśmy straty” do PiS. Te same wątki pojawiły się w wypowiedziach telewizyjnych liderów PO (np. Michała Boniego). To oczywiście zafałszowanie rzeczywistości. Ostatnia istotna przewaga PiS u nad PO miała miejsce późnym latem tego roku. Nie tylko zresztą w sondażach, ale w zwycięstwie w trzech okręgach w wyborach uzupełniających do Senatu (Górny Śląsk, Mazowsze i woj. świętokrzyskie – w tym ostatnim na drugim miejscu zameldował się PSL i tę tendencję potwierdziły wybory samorządowe). Tymczasem w sondażach jesiennych zawsze z przodu była PO, z mniejszą lub większą przewagą nad PiS em, co obserwatorzy tłumaczyli – rzekomym jak się okazało ‒ „efektem Kopacz”. A więc jest to swoiste zaklinanie rzeczywistości: szefowa rządu i PO, mówiąc o odrabianiu strat, nie powołuje się na ostanie sondaże, tylko na te sprzed paru miesięcy. To manipulacja widoczna gołym okiem i aż śmieszna.

Gdzie ten Pyrrus?

Drugi wątek odwracania kota ogonem zaprezentował kandydat na „spina” PO Michał Kamiński, który dzień po wyborach oświadczył, że tak naprawdę... Ewa Kopacz wygrała z Jarosławem Kaczyńskim. Nie wiem, co miał z matematyki były poseł i europoseł PiS u, ale nazywanie białego czarnym i odwrotnie to już propaganda nazbyt łopatologiczna i żenująca, a na pewno nieprzystająca do nastrojów społecznych w Polsce jesienią tego roku.

I wreszcie trzeci wątek propagandowy obozu władzy, który usiłuje przekuć porażkę Platformy Obywatelskiej na... porażkę PiS u. Już od powyborczego poniedziałku jak na komendę ‒ze strony przedstawicieli mainstreamowych telewizji i portali byłem atakowany za to, że ostatnia niedziela to pyrrusowe zwycięstwo partii Jarosława Kaczyńskiego, bo przecież PiS nie będzie zdolny do stworzenia koalicji w sejmikach. Taką tezę nachalnie wpiera się opinii publicznej w momencie, gdy kompromitująca się systematycznie w kolejnych wyborach PKW nawet nie ogłosiła jeszcze wyników wyborów. Owi propagandyści kompletnie zapominają, że są ‒ przepraszam, mogą być ‒ województwa, w których PiS nie będzie potrzebował żadnego koalicjanta, bo będzie miał większość mandatów na szczeblu wojewódzkim. W niektórych innych radni PO już się zgłaszają, oferując „merytoryczną współpracę” przy tworzeniu władz województwa.

PKW liczy, liczy, liczy. Niezależnie od tego, co z tych wyliczeń będzie wynikało, PiS zrobił wielki krok do zwycięstwa w wyborach parlamentarnych i utworzenia rządu.

 

historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka