W sobotę pisałem o tym, że w 11 województwach bez przetargów wybrano firmy, które drukowały materiały wyborcze przed ostatnimi wyborami samorządowymi, a tylko w 5 odbyło się to z wdrożeniem procedury przetargowej. Przy czym w Małopolsce przekroczono budżet z tego tytułu o milion 580 tysięcy czyli wydano ponad 330% tego, co zaplanowano. Tak, po cichu, bez rozgłosu przepadają w czarną dziurę powiązań polityczno-towarzyskich środki polskiego podatnika.
Sejmik rządzony kolejną kadencję przez marszałka Stuzika z PSL bez przetargu wydał na druk tychże materiałów prawie 50% tego, co województwa: śląskie, świętokrzyskie, podkarpackie, zachodniopomorskie i lubuskie razem wziąwszy (ale tam zastosowano przetargi!)
Na Mazowszu w ogóle ustala się nowe trendy. Ilość głosów nieważnych była tam olbrzymia już w 2010 roku, a ta kontrowersyjna epidemia wyborcza stała się trendem ogólnopolskim 4 lata później.
Teraz okazuje się, że z tytułu dotacji z Unii Europejskiej ‒ o których przyznaniu decydują władze sejmiku mazowieckiego – przeznaczono na wsparcie jednej z „zaprzyjaźnionych” drukarni 3 miliony 800 tysięcy. A druga dostała na „unowocześnienie sprzętu” 800 tysięcy.
W tym kontekście nie dziwi, że w województwie podlaskim – zagadka: kto tam rządzi? ‒ inna drukarnia dostała ze środków UE 810 tysięcy.
Na pewno na dwie kolejne kampanie wyborcze w 2015 roku owe drukarnie dostaną sporo zamówień...
*pełny komentarz dla „Gazety Polskiej Codziennie” (16.12.2014)