Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki
340
BLOG

Dwie Polski – jedna wolna

Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki Polityka Obserwuj notkę 18

Tytuł jest przewrotnym nawiązaniem do eseju Jana Józefa Lipskiego o dwóch Polskach („Ten jest z ojczyzny naszej”). Ale to też po prostu nazwanie rzeczywistości AD 2014/2015 po imieniu. Oto jak po marszu, zorganizowanym przez PiS 13 grudnia, mówił minister od Komorowskiego Tomasz Nałęcz: „W Polsce jest wolność. Każdy może stanąć pod Belwederem i kłamać. I włos mu za to z głowy nie spadnie”. Z tego wynika, że pan Nałęcz, zresztą profesor (!), jest z zupełnie innego kraju niż ja ‒ i my. Wolność ‒ według prezydenckich urzędników i ich patrona, ale także partii pana prezydenta ‒ jest i basta. Trwa od ćwierćwiecza, od 1989 roku, gdy odbyły się, jak teraz słyszymy, pierwsze wolne wybory. Zadekretowano ją odgórnie. Wersję tę głosi m.in. pan Komorowski – ten sam Komorowski, który te wybory przed 25 laty zbojkotował, bo wówczas jako człowiek związany ze środowiskiem „Głosu” Macierewicza i Naimskiego (pamiętam m.in. zebrania redakcji z jego udziałem w mieszkanku na warszawskim Żoliborzu, a konkretnie na Sadach Żoliborskich) uważał, że nie należy brać udziału w czymś, co uwiarygadnia komunistów, a „Solidarności” daje raptem jedną trzecią miejsc w Sejmie PRL (sic!). Teraz wół Bronek nie pamięta, że cielęciem był i swój ówczesny akt bojkotu woli wymazać gumką-myszką.

A więc jest wolność – szkoda, że nie dla wszystkich. Dla czworga dziennikarzy, którzy relacjonowali wydarzenia w PKW jakoś wolności zabrakło. Do tego stopnia, że upomniała się o nich prestiżowa organizacja dziennikarska „Reporterzy bez Granic”, która zresztą z PiS i Kaczyńskim ma tyle wspólnego, co ja z chińskim baletem i nurkowaniem głębinowym. Wolność jakoś nie objęła twórcy strony internetowej „Antykomor”. Młodego człowieka zabrano o szóstej rano, a więc o porze zarezerwowanej ponoć dla zbirów z PiS-owskiego CBA, przetrzymała go policja. Zaś owa strona, w ramach wolności, nie istnieje.

O tym mówiłem właśnie przed Belwederem 13 grudnia. Dla mnie to smutne, ale bezsporne fakty, które wpisują się we wspólny mianownik o nazwie „brak wolności”. Dla pana ministra Nałęcza z prezydenckiej kancelarii, skądinąd delegata na ostatni zjazd PZPR i świadka pamiętnej sceny, gdy wreszcie padła komenda: „sztandar wyprowadzić” ‒ to kłamstwo.

Pytania o wolność są ważne. Pamiętam, gdy je zadawaliśmy jako kilkunastolatkowie w pierwszych miesiącach stanu wojennego. Pamiętam język tamtej obrzydliwej, komunistycznej propagandy. Wówczas „umiędzynaradawianie” Sprawy Polskiej, występowanie zagranicą w sprawie internowanych było traktowane przez „Żołnierza Wolności”, „Trybuny Ludu” oraz dzisiejszego wyborcę PO Jerzego Urbana jako działania przeciwko państwu polskiemu. Dziś słyszę ten sam, nienawistny bełkot, gdy umiędzynaradawiamy sprawę wyborów samorządowych w naszym kraju na forum Parlamentu Europejskiego. Ta rzeczywista mowa nienawiści powróci, gdy będziemy czynić to ponownie – a będziemy – i na forum europarlamentu, i na forum mieszczącego się w Strasburgu Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy.

„Wolność krzyżami się mierzy” ‏‒ śpiewamy w „Czerwonych makach”, upamiętniających chwałę polskiego zwycięstwa pod Monte Cassino. Cóż, zniknięcie krzyża z Giewontu w spocie MSZ, który miał promować Polskę jest jedną wielką metaforą: krzyża nie ma, wolności też coraz mniej.

Widziałem na tradycyjnym marszu, bo przecież to już trzeci rok, gdy maszerujemy ‒ choć tym razem dłużej i znacznie liczniej ‒ bardzo, bardzo wielu wolnych Polaków. Nałęcza tam nie widziałem. Za to do komentarzy był pierwszy i wypadał z każdego właściwie telewizora.

Gdy tak szliśmy Ujazdowskimi, przypomniałem sobie słowa wiersza Wiktora Woroszylskiego: „W wielkiej rzece żywych i młodych dzielących się/ Połówką papierosa łykiem gniewu/ Dreszczem niepokory tchnieniem nadziei/ ja też/ byłem z bruku tego/ bijącym źródłem”.

Ale tego wiersza pewnie nie zna specjalista od wolności wykształcony na PZPR-owskich czytankach Tomasz Nałęcz.

 

*felieton ukazał się w najnowszym numerze „Nowego Państwa”

historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka