Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki
587
BLOG

O Turcji w Lechistanie

Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki Polityka Obserwuj notkę 30

Polityka to sztuka ‒ także – zaciskania zębów. Geopolityka to sztuka chłodnej analizy tego, co ważne z punktu widzenia racji stanu państwa i to niezależnie od historycznych zaszłości i ideologicznych, uzasadnionych niegdyś, uprzedzeń.

Warto o tym wiedzieć. I to nie tylko teoretycznie. Weźmy na przykład sprawę, przyznajmy dość abstrakcyjną w sensie czasowym, ale wlekąca się już ponad pół wieku, dzielącą europejską, także i polską opinię publiczną ‒ czyli kwestię akcesu Turcji do struktur europejskich.

Z jednej strony bowiem pojawiają się, jakoś tam zrozumiałe zastrzeżenia, że 80-90 milionów muzułmanów ze swoim państwem wejdzie do „chrześcijańskiej Europy”. Dodatkowo podnosi się również bezsprzeczny fakt, że ewentualna, choć zapewne nieprędka akcesja Turcji spowoduje, że Unia Europejska będzie sąsiadować z… Irakiem, Iranem i Syrią. To rzeczywiście wydaje się być dość egzotyczne sąsiedztwo, z nawet już nie geograficzną, ale polityczną Europą.

Z drugiej strony, chłodny ogląd geopolityczny, spojrzenie przez pryzmat rozumu, a nie emocji, zmusza nas do zauważenia, że poszerzenie UE o Ankarę daje Polsce, polskiej racji stanu trzy niewątpliwe plusy.

Pierwszy pozytyw ‒ co szczególnie ważne w kontekście tego, co dzieje się na Ukrainie – to wzmocnienie „obozu transatlantyckiego” w Europie. To nieformalny związek państw, które nie chorują na amerykanofobię, przeciwnie: uważają Waszyngton za bardzo ważnego, strategicznego partnera dla UE. Państwami, które są w tejże niesformalizowanej grupie trudniej manipulować poprzez rosyjską, prorosyjską i jednocześnie antyamerykańską propagandę.

Pozytyw drugi to zwiększenie „balance of power” w Europie, wzmocnienie swoistej równowagi sił, w której to koncepcji żadne z największych państw (chodzi o jedno...) nie może zdominować Unii i uczynić z niej instrumentu do realizacji swoich partykularnych interesów. Rzecz jasna chodzi o Berlin, choć dyplomata tego nigdy nie powie. Nie jestem dyplomatą – a więc mogę.

Pozytyw trzeci to, uwaga, fakt, że przez absorpcję do UE niedługo już 100 milionowego kraju Europa zwiększy swoją siłę. Nie będzie to Europa federalistyczna, bo trudno sobie wyobrazić prezydenta Erdogana czy jego następcę jako „call president” dla Republiki Federalnej czy Francji, a premiera Davutoglu czy jego następcę jako podwykonawcę dla tandemu fracusko-niemieckiego.

Jestem daleki od euroentuzajamu, ale jako eurorealista wolę, aby moja ojczyzna była częścią – wiadomo, że istotną częścią – silnej Europy, która będzie realnym partnerem dla Ameryki, a nie jedynie młodszym bratem. Nie da się też ekonomicznie „pożreć” rosnącej w potęgę Azji.

Polscy patrioci, ale patrzący przez ideologiczne okulary (to wygodne, choć dyplomatyczne określenie) bywają czy będą przeciwni wejściu Turcji do Unii Europejskiej ze względu na, mówiąc wprost, islam. Inni, nazwijmy to „pacyfiści” powodowani nawet najlepszymi intencjami, w trosce o bezpieczeństwo kraju i obywateli, przerażeni ISIS i muzułmańskim terroryzmem nie będą chcieli, aby polityczna Europa sąsiadowała z Teheranem, Bagdadem czy Damaszkiem.

Jednak ci, którzy na serio traktują pojęcie interesu państwowego (ideę silnej państwowości polskiej, ponadczasowy normatyw polskiej racji stanu) będą opowiadać się za poszerzeniem eurostruktur nie tylko o antyrosyjską Ukrainę, ale też proamerykańską Turcję, która przecież bynajmniej nie będzie na krótkiej niemieckiej smyczy (a wręcz przeciwnie...).

Dobrze rozumiał to ś.p. Profesor Lech Kaczyński, Prezydent Rzeczpospolitej, który publicznie opowiadał się za otwarciem UE na Turcję ‒ co do dzisiaj zresztą jest świetnie pamiętane i wspominane nad Bosforem.

Rzeczywiście: w sprawie Turcji jak na dłoni widać polski podział między emocjami a chłodną, geostrategiczną analizą.

*felieton ukazał się w „Gazecie Polskiej” (04.03.2015)

historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka