Stefczyk.info: Czy ustalenia wczorajszego szczytu w Brukseli są satysfakcjonujące? Czy decyzja o utrzymaniu sankcji do końca roku jest zadowalającym pokazem unijnej jedności wobec Rosji?
Ryszard Czarnecki, wiceprzewodniczący PE: Przypomnę, że szereg krajów europejskich opowiadało się za zniesieniem sankcji lub ich zawieszeniem. A więc podtrzymanie, świadczy o tym, ze dzisiaj, co by się nie powiedziało, mimo pluralizmu w sferze wypowiedzi, europejski mainstream jest dziś europejskosceptyczny. I z tego się cieszę.
A czy decyzje ws. unii energetycznej też są krokiem w dobrym kierunku, czy zaprzepaszczeniem pierwotnej idei tego pomysłu?
Mam wrażenie, że o ile możemy się cieszyć z podtrzymania linii wobec Rosji i Ukrainy, o tyle kształt unii energetycznej nie daje powodów do radości.
Dlaczego?
Ponieważ przy kompletnej niemrawości obecnego rządu dalej będzie powiewała nad nią flaga dekarbonizacji, co uderza w przemysł węglowy w Polsce. Jeżeli nie będzie stuprocentowych gwarancji wspólnych zakupów to okaże się, że unijna góra urodziła energetyczną mysz. Polski rząd chyba przespał sprawę, bo nie widać, żeby na tym projekcie europejskim był odciśnięty kształt polskich żądań i propozycji.
Donald Tusk niedawno obchodził swoją „studniówkę” jako szef Rady Europejskiej. Jak można podsumować jego działalność?
Pijarowsko Donald Tusk chodząc na obiady do stołówki, gdzie jedzą zwykli pracownicy Rady Europejskiej zdobywa sobie punkty. Ale równocześnie zraża sobie szereg premierów krajów członkowskich Unii. Tych, którym się nie podoba, że tak jak to zresztą robił jako premier Polski, usiłuje się dogadywać tylko z najsilniejszymi graczami w Unii, kosztem państw, czy całych bloków, jego zdaniem mniej znaczących. Kierunek tylko na Berlin i Paryż może się okazać dla niego nie tyle trampoliną co zapadnią. Bo już w tej chwili irytuje niektóre państwa, np. kraje Beneluksu.
Dziś taką irytację wyraził publicznie premier Belgii...
Jeśli takie krytyczne uwagi Donald Tusk zyskuje już po kwartale urzędowania, to może być tylko coraz gorzej. Ten kurs na Berlin i Paryż, który w Polsce przez media i wyborców był akceptowany, nie musi się wcale podobać w Unii Europejskiej, która jednak składa się z 28 państw, a nie kilku.
Rozmawiała Anna Sarzyńska