Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki
307
BLOG

Pocztówka do Doroty

Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki Polityka Obserwuj notkę 18

Piszę do Ciebie tą drogą, ponieważ od czasów liceum i matury nie mamy już kontaktu. Choć, gdy przejeżdżam przez Sochaczew wspominam wysoką, wesołą dziewczynę o ormiańskim nazwisku. Jesteś przecież, Doroto, jedną z wcale nie tak nielicznych Polek i Polaków o ormiańskich korzeniach. Ja też w rodzinie takich mam.

Właśnie wróciłem z Erywania. Podkreślam: Erywania. To taka nazwa stolicy Armenii jest prawidłowa. Skądinąd obowiązywała ona do końca II Rzeczypospolitej i dopiero w PRL zaczęto używać tej przyjętej w Rosji ‒ czyli Erewań. Pamiętasz zapewne te nieśmiertelne dowcipy (naprawdę dobre!) o „Radiu Erewań”? Dowcipy dowcipami, ale nazwa była wzięta z rosyjskiego, a nie tradycyjna, polska. Przepraszam, że się trochę o tym rozpisałem, ale to tak jak z Kaukazem Południowym i Zakaukaziem. Ta pierwsza nazwa jest polska, a druga – rosyjska. Zresztą nasza jest po prostu geograficznie obiektywna, a tamta, widziana z rosyjskiej perspektywy – Zakaukazie ‒ za formalnie ich ‒ Kaukazem Północnym.

Byłem tu znowu po raptem trzech miesiącach. To nie tyle sentyment, co po prostu obowiązki służbowe. Choć w środę, przedostatniego dnia pobytu, złapałem się na tym, że przyzwyczaiłem się już do tego miasta, którego nazwa pochodzi jeszcze z czasów królestwa Urartu, a więc sprzed blisko trzech tysięcy lat! Specjalnie piszę o tym, bo akurat w tym miejscu na ziemi czuje się, że „mówią wieki”, przemawia historia. Miałem dokładnie to wrażenie w erywańskim muzeum manuskryptów. Znajdują się tam manuskrypty z różnych krajów, także z sąsiedniej Gruzji, która raczej bezskutecznie ściga się z Armenią o miano najstarszego chrześcijańskiego państwa świata. Moi przyjaciele z Tbilisi dworują sobie z moich przyjaciół w Erywaniu, ale jako historyk wiem, że prawda jest nieubłagana: Ormianie przyjęli chrześcijaństwo 20 lat wcześniej niż ich sąsiedzi.

Leciałem do Erywania bezpośrednim lotem z Warszawy trochę ponad trzy godziny. Ale z powrotem musiałem wracać do Brukseli i zatęskniłem za LOT-em, bo Air France do Paryża (do stolicy Królestwa Belgii nie ma bezpośredniego połączenia) leci oficjalnie ponad pięć godzin, choć w praktyce krócej. To, że mamy (wciąż, choć nie wiadomo jak długo) połączenia i z Armenią i z Gruzją, to naprawdę świetnie ze względów turystycznych i politycznych. Natomiast trudno się dziwić, że bezpośredni lot jest też do Erywania z Paryża, skoro we Francji mieszka kilkusettysięczna wspólnota ormiańska, której symbolem jest wybitny piosenkarz francuski ormiańskiego pochodzenia, skądinąd bardzo mocno przyznający się do swoich korzeni ‒ Charles Aznavour.

Pewnie wiesz, Doroto, że Ormianie mieszkają na całym świecie i to tak licznie, że zdecydowanie większość tej nacji mieszka... poza ojczyzną. My, naród emigrantów, wiecznych tułaczy powinniśmy to świetnie rozumieć. Ciekawe, ale też dość oczywiste, że najwięcej Ormian mieszka w sąsiedniej Rosji. Jak u Putina gospodarkę szlag trafił, to trafił też w Ormian. Wiadomo: jak w Moskwie maja grypę, to w Erywaniu, prawie całkowicie uzależnionym od Federacji Rosyjskiej, chorują na zapalenie płuc. Ilość pieniędzy przesyłanych do ojczyzny przez rodaków z rosyjskiej obczyzny gwałtownie stopniała.

W stolicy kraju mieszka ponad 1/3 mieszkańców państwa. Jednak Ormianie ze względów politycznych nie chcą podawać, że jest ich mniej niż oficjalnie (ponad trzy miliony). Eksodus ten nasila się ze względów ekonomicznych.

Kryzysu po samochodach jakoś nie widać. Erywań zatłoczony jest więc autami, zwykle dobrymi. Na papierze to biedne państwo, ale szara strefa jest na tyle silna, że pozwala ludziom żyć lepiej niż pokazują to urzędowe statystyki.

Tutaj rzeczywiście życie wygląda inaczej niż na papierze. O tym też myślałem, gdy dowiedziałem się o raporcie NATO, który dawał Armenii dwa tygodnie na obronę w przypadku zaatakowania jej przez Azerbejdżan. „Dwa tygodnie ‒ to chyba według NATO-wskich standardów” ‒ szyderczo skomentował to mój kolega, Artak...

*felieton ukazał się w "Gazeie Polskiej" (25.03.2015)

 

historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka