Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki
617
BLOG

Jak dozbroić polską armię?

Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki Polityka Obserwuj notkę 33

W obliczu zmian w otoczeniu geostrategicznym Polska zaczęła zwiększać wydatki wojskowe. Lepiej późno niż wcale – można powiedzieć. Tempo tego wzrostu powinno być znacznie przyspieszone. Sam jednak wzrost ilości posiadanych środków nie przekłada się automatycznie na wzrost potencjału bojowego sił zbrojnych. Zakupy uzbrojenia trzeba prowadzić mądrze, perspektywicznie, uwzględniając zagrożenia i własny potencjał przemysłowy.

Zasadnicze problemy, które należy rozwiązać, to:

1) określenie optymalnego profilu uzbrojenia Wojska Polskiego, a więc docelowych klas i kategorii uzbrojenia, które powinno ono posiadać;

2) wyznaczenie priorytetów dotyczących zakupów uzbrojenia, czyli obszarów, gdzie należy inwestować w jego najnowocześniejsze typy oraz tych, gdzie z przyczyn ekonomicznych musimy zadowolić się uzbrojeniem przyzwoitej jakości (choć oczywiście należy dążyć do stopniowego pozyskania sprzętu najwyższej jakości i w tych kategoriach);

3) zdefiniowanie preferowanych źródeł pozyskiwania uzbrojenia, a więc przede wszystkim określenie, które jego kategorie powinny być bezwzględnie produkowane w kraju, a w przypadku których dostawcy zewnętrzni mogą być brani pod uwagę.

Polska – atrakcyjny rynek zbrojeniowy

Prowadząc te rozważania musimy pamiętać, że z obecnymi wydatkami inwestycyjnymi rzędu 2 miliardów euro rocznie i pożądaną perspektywą znacznego ich powiększenia, Polska staje się rynkiem atrakcyjnym nawet dla największych koncernów międzynarodowych, ale jednocześnie nadal nie będzie w stanie modernizować całości uzbrojenia w jednakowym tempie i w pożądanym zakresie. Wyznaczenie priorytetów ma więc absolutnie kluczowe znaczenie.

Zacznijmy od docelowego profilu uzbrojenia Wojska Polskiego. Nasze położenie oraz obecne i możliwe zagrożenia militarne powodują, że musimy liczyć się z możliwością prowadzenia klasycznych działań regularnych, ale też udziału w konfliktach „poniżej granicy wojny”. Nasze siły zbrojne powinny zatem posiadać wszystkie podstawowe typy uzbrojenia konwencjonalnego. Rezygnacja z niektórych zdolności (i typów uzbrojenia) wzorem choćby Holandii, która w praktyce pozbyła się wojsk pancernych (i czołgów) jest w warunkach polskich zupełnie nieuzasadniona. Czołgi, systemy artyleryjskie (w tym z amunicją precyzyjną), środki naziemnej OPL, cała gama środków przeciwpancernych, samoloty i śmigłowce bojowe, a także nawodne okręty uderzeniowe i okręty podwodne powinny pozostać w uzbrojeniu Wojska Polskiego w proporcji umożliwiającej wypełnianie przyjętych zdolności obronnych. Przy wyborze parametrów taktyczno-technicznych nowo nabywanego sprzętu, jego dostosowanie do operowania na europejskim teatrze działań powinno mieć podstawowe znaczenie.

Jednocześnie należy pozyskać typy uzbrojenia umożliwiające stworzenie minimalnego, wiarygodnego potencjału odstraszającego – a więc przede wszystkim pociski manewrujące wystrzeliwane z samolotów i okrętów podwodnych, być może także pociski operacyjne bazowania lądowego. Uzbrojenie to powinno pozwolić na skuteczne zwalczanie celów o znaczeniu operacyjnym i strategicznym (centra dowodzenia, węzły komunikacyjne, infrastruktura krytyczna) na odległość nawet do 1000 km.

Na co nas stać?

Oczywiście nie stać Polski na szybki zakup setek nowych czołgów czy samolotów bojowych. Biorąc pod uwagę nasze możliwości i scenariusze potencjalnych konfliktów, musimy wyznaczyć priorytety odnośnie do zakupów uzbrojenia. I tak, bez wątpienia należy jak najszybciej przeprowadzić modernizację systemu naziemnej obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej, jak najszybciej doprowadzając do końca otwarte już postępowania przetargowe. Przyspieszeniu muszą ulec programy produkcji nowych systemów artyleryjskich. Spośród szeregu projektów ujmowanych razem jako „program pancerny”, oprócz szybkiego uruchomienia modernizacji czołgów Leopard 2, najważniejsze jest, aby wojska lądowe otrzymały jak najszybciej nowy bojowy wóz piechoty. Ten projekt winien stać się absolutnym priorytetem. Konieczne jest też masowe wprowadzenie do uzbrojenia nowego typu indywidualnej broni przeciwpancernej (granatników). Na skandal zakrawa fakt, że polscy żołnierze nadal posługują się mocno podstarzałymi granatnikami RPG-7, nie mając nawet do nich nowoczesnej amunicji.

Należy kontynuować prace nad następcą przenośnych zestawów przeciwlotniczych GROM, które udaje nam się z sukcesem eksportować. W przypadku znacznego zwiększenia środków na zakupy uzbrojenia, należy wrócić też do koncepcji dalszego powiększenia sił powietrznych o kolejne jedną, dwie eskadry samolotów bojowych, jednak nowszej niż F-16 generacji.

Oddzielnym wyzwaniem jest modernizacja Marynarki Wojennej. Zakładany zakup nowych okrętów podwodnych oraz trzech typów małych i średnich okrętów nawodnych musimy traktować jako niezbędne minimum. W wypadku dostępności zwiększonych środków trzeba pomyśleć co najmniej o czwartym okręcie podwodnym. Projektowane obecnie okręty patrolowe i obrony wybrzeża winny być budowane z założeniem możliwości zwiększenia ich możliwości bojowych poprzez wyposażenie w nowe typy uzbrojenia.

Snując ambitne plany zbrojeniowe winniśmy jednocześnie jak najszybciej zniwelować narosłe przez ostatnie lata zaniedbania w kwestii bieżącego zaopatrzenia wojska w nowoczesne środki bojowe. Brak amunicji artyleryjskiej i czołgowej nowej generacji stawia pod znakiem zapytania możliwości bojowe wojsk lądowych. Uzupełnienie ich zapasów musi być traktowane jako priorytet równoległy do zakupów nowych typów broni.

Import broni – tak, ale jaki?

Jeśli chodzi o źródła dostaw uzbrojenia musimy mieć świadomość, że dużo, nawet bardzo dużo, możemy opracować i wyprodukować w kraju – ale jednak nie wszystko. Broń importują nawet państwa znacznie lepiej wyposażone militarnie od Polski. Chodzi jednak o to, aby zakupy zagraniczne prowadzić w sposób, który przyniesie nie tylko korzyści ekonomiczne (polonizacja importowanego uzbrojenia), ale też zapewni nam jak największą niezależność w wypadku konieczności użycia takiej broni w warunkach konfliktu zbrojnego. Oznacza to, że wszelkie wymagania dotyczące polonizacji broni kupowanej za granicą powinny, jako warunek konieczny, obejmować ustanowienie zdolności do prowadzenia na terytorium Polski jak najpełniejszej jej obsługi i napraw, w tym lokalnej produkcji przynajmniej części podzespołów i większości części zamiennych. Absolutnie podstawowym wymogiem jest zapewnienie możliwości produkowania w Polsce wszystkich podstawowych typów uzbrojenia, w tym całości uzbrojenia lekkiego (broń strzelecka), przenośnego przeciwpancernego i przeciwlotniczego (granatniki i wyrzutnie rakiet), systemów dowodzenia i łączności oraz podstawowych typów amunicji wszystkich kalibrów.

W przypadku decyzji o konstruowaniu i produkcji nowych typów uzbrojenia w Polsce, oprócz wskazanych wyżej przesłanek decydować powinny: istniejący potencjał przemysłowy (należy szczególnie inwestować w te dziedziny, w których kompetencje polskiej zbrojeniówki są najwyższe, np. radiolokacja czy optronika), efekt skali (warto pokusić się o samodzielną budowę nowej broni tam, gdzie krajowy popyt będzie duży) oraz potencjalne możliwości eksportu. Prowadzone w kraju prace badawczo-rozwojowe muszą zostać bardziej skoncentrowane. Trzeba skupić się na kilku wybranych, strategicznych programach, dofinansowując je znacznie powyżej obecnego poziomu. Czy nie będzie to czasem lepsze od obecnego rozpraszania inwestycji? Ministerstwo Obrony Narodowej powinno przy tym kontrolować wszystkie programy badawczo-rozwojowe mające na celu opracowanie konkretnego typu uzbrojenia kosztem NCBiR, które winno się skupić na prowadzeniu badań o charakterze bardziej podstawowym, opracowując technologie dla zastosowań w przemyśle zbrojeniowym. Oczywiście powinny podążyć za tym odpowiednie korekty stosownych regulacji prawnych i budżetowych.

To bardzo konkretny, jak sądzę, głos w debacie o strategii unowocześnienia i powiększenia uzbrojenia Wojska Polskiego. Jesienią tego roku mogą powstać warunki do realizacji takiej właśnie strategii.

*artykuł ukazał się w dzisiejszej "Rzeczpospolitej"

historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka