Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki
1429
BLOG

Rezolucja jest nic niewarta

Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki Polityka Obserwuj notkę 68

Rezolucja ma charakter bardzo ideologiczny i polityczny. Różni się w znaczący sposób, na co nie zwraca się uwagi, nawet od opinii Komisji Weneckiej, która krytykując obecny rząd skrytykowała także rząd poprzedni za manipulacje wokół wyborów sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Tymczasem dla chadecko-socjalistyczno-liberalno-komunistyczno-zielonej większości europarlamentarnej czas potopu zaczął się od objęcia władzy przez Prawo i Sprawiedliwość. Wcześniej wszystko było w najlepszym porządku! Brak jest w rezolucji jakiejkolwiek poważnej analizy prawnej tego, co dzieje się w Polsce. To dlatego opinia nic nie warta w sensie merytorycznym i intelektualnym.

W wymiarze stricte politycznym dla zewnętrznych wrogów Polski jak i totalnej opozycji wewnątrz kraju nadszedł ostatni dzwonek, by taką rezolucję przepchnąć. Rozpoczęły się przecież w Polsce rozmowy, które zakończą się, co oczywiste, pewnym konsensem wokół Trybunału Konstytucyjnego między rządem a opozycją. Dlatego nagle bardzo przyspieszono prace nad rezolucją, bo okazało się, że niedługo nie będzie w ogóle żadnego paliwa dla dalszych ataków. To, że rezolucję uchwalono nie w momencie, w którym spór w Polsce był najgorętszy, ale dopiero gdy doszło do rozmów, pokazuje, jak bardzo polityczna jest to decyzja.

Uważam, że Parlament Europejski zajmuje inne stanowisko niż Komisja Europejska, która nabrała wody w usta. Nie ma już ze strony jej przedstawicieli takich szarż jak przedtem. Na konferencjach prasowych urzędnicy KE gryzą się w język, mówiąc o Polsce językiem ezopowym i bardzo starannie unikając zaogniania sytuacji. Europarlament natomiast, jak to potocznie się określa, daje do pieca -  co obniża oczywiście w Polsce autorytet instytucji unijnych, przede wszystkim samego Parlamentu.

Wreszcie rzecz ostatnia. W tej rezolucji jak w soczewce zogniskowała się zupełnie chora hierarchia ważności Parlamentu w Brukseli i Strasburgu. Nie terroryzm, nie imigracja, nie Brexit mogący zakończyć do tej pory znany polityczny kształt Europy, lecz wewnętrzne sprawy Polski są pierwszoplanowym problemem dla tych, którzy głosowali nad tą rezolucją. To kompletna paranoja pokazująca chorobę drążącą unijny establishment. Jeżeli dzisiaj w europarlamencie jest ponad stu eurosceptyków, to jest to efekt tego, że unijne elity zajmowały się przez ostatnie lata kompletnymi bzdurami, które w ogóle nie obchodzą obywateli krajów członkowskich. Nie przypadkiem wybory do Parlamentu Europejskiego cieszyły się wyjątkowo niską frekwencją.

Tym, którzy głosowali dziś za rezolucją, zadedykowałbym zdanie – uwaga – Komisji Weneckiej, która podkreślała, że klucz do rozwiązania sytuacji wokół Trybunału leży w Warszawie, a nie w Brukseli czy Strasburgu. To Polacy, a nie ktoś z zewnątrz, sami rozstrzygną ten spór. Przychodzenie ze swoistą braterską pomocą celem poskromienia obecnego polskiego rządu, pomocą analogiczną do tej, z którą przychodził kiedyś Związek Sowiecki wysyłając armię do krajów sojuszniczych, jest żenujący.

Wreszcie już nie jako polityk, ale historyk, powiem, że jest w Polsce niestety tradycja wieszania się u obcej klamki, by załatwić różne swoje interesiki i wojenki w Polsce. Totalna opozycja w Polsce kontynuuje tę właśnie tradycję.

*wypowiedź dla portalu Fronda.pl

historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka