Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki
210
BLOG

Eurosceptycyzm rośnie

Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki Polityka Obserwuj notkę 1

Co czeka francuską politykę w najbliższej przyszłości? Czy Front Narodowy może przejąć władzę? Czy Francuzi mogą opuścić Unię Europejską? Na ten temat swoimi spostrzeżeniami dzieli się z nami euro poseł Prawa i Sprawiedliwości Ryszard Czarnecki.


 

Gdyby Front Narodowy miał przejąć władzę we Francji to w jakiej perspektywie czasowej mogłoby się to zdarzyć?

Próbką tego, co we Francji było i jeszcze przez jakiś czas będzie jest Nicea. Ale nie w sensie zamachów terrorystycznych, lecz w sensie politycznym. Chciałbym tu zwrócić uwagę, które miały tam miejsce w grudniu, wybory szefa sejmiku (przekładając na polską legislację). W drugiej turze spotkał się tam kandydat centroprawicy z siostrzenicą Marine Le Pen, a wnuczką Jean-Marie Le Pena, Marianne Le Pen. Socjaliści zaciskali zęby, ale poparli kandydata centroprawicy. A więc dwie partie francuskiego establishmentu zawarły nieformalny sojusz. Ten sojusz przeciw Frontowi Narodowemu jest tam bardzo silny, choć czasem zdarza się, że przedstawiciele centroprawicy nie mogą przeżyć popierania socjalisty w danej kwestii, czy sytuacji i czasem mamy do czynienia z brakiem dyscypliny partyjnej u prawicy. Ale jest to jednak rzadkie.

Więc jednak Francuzi bronią się przed Frontem Narodowym i ta obrona może odnieść pozytywny skutek?

Warto tu przypomnieć sytuację z wyborów prezydenckich sprzed kilkunastu lat, gdy Jacques Chirac zmierzył się w drugiej turze właśnie z Jean-Marie Le Penem i wówczas socjaliści postanowili głosować na Chiraca. W tej sytuacji myślę, że Marine Le Pen w przyszłorocznych wyborach prezydenckich we Francji nie ma szans, ale przy tym obecnym kataklizmie związanym z niezadowoleniem z sytuacji związanej z imigrantami i zagrożeniem terrorystycznym, Front Narodowy będzie miał szanse w przyszłości. W sytuacji skłócenia prawicy z Nicolasem Sarkozym, który jest oskarżany o to, że przyczynił się swoimi decyzjami do osłabienia penetracji środowisk radykalnych islamistów, politycznym beneficjentem obecnej rzeczywistości może nie być centroprawica, na którą ludzie głosowaliby w opozycji do socjalistów, ale właśnie Front Narodowy.

Najbliższe wybory to prawdopodobnie dobry wynik Marine Le Pen, ale sądzę, że nie zwycięstwo.

Front Narodowy może osiągnąć bardzo dobry wynik w najbliższych wyborach parlamentarnych, co mnie osobiście nie cieszy. Jako wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego prowadzę często obrady i słyszę wypowiedzi polityków Frontu, którzy odgrzewają wielowiekowy sojusz francusko-rosyjski i w ogóle nie widzą żadnych problemów w obecnych planach imperialnych Kremla. Polskiemu politykowi skóra cierpnie, gdy słyszy takie rzeczy. Wolałbym, żeby ta opcja we Francji nie rządziła, ale jestem realistą i uważam, że doraźnie następuje wzrost ich siły politycznej.

Co jest największą zasługą Marine Le Pen?

Pani Marine Le Pen udało się to, co nie udało się jej ojcu. Można powiedzieć, że była sprytniejsza politycznie i bardziej cwana. Odniosła wielki sukces w sensie PR-owskim. Udało jej się bowiem usunąć „cordon sanitaire”, który był roztoczony niegdyś wokół jej ojca i jeszcze nie niedawna wokół niej samej. Teraz artykuł Le Pen drukowany był nawet w „New York Times”, nie można więc już twierdzić, że tego polityka nie ma. Wielu się z nią nie zgadza, ale wszyscy się liczą i siadają do rozmów. Le Pen weszła na salony, można ją zwalczać i można z nią polemizować, ale gra już w innej lidze.

Wcześniej tak nie było?

Jeszcze w ostatnich wyborach do Parlamentu Europejskiego Nigel Farage stanowczo negował możliwość jakiegokolwiek sojuszu z Le Pen. Byłby napiętnowany za to, że zadaje się z taką antysemitką i rasistką. Teraz wszystko się zmieniło i wszyscy liczą się z Le Pen.

Jak Pan ocenia realnie szanse na Frexit i na przewrócenie się kolejnego klocka europejskiego domino?

Oczywistym jest, że nie stanie się to za rządów socjalistów, ale ten temat we Francji na pewno będzie obecny. Przecież jeszcze do niedawna nikt nie myślał o Brexicie, a jednak stał się faktem. Mówiąc o eurosceptycznych nastrojach warto też wspomnieć o tym, co się dzieje we Włoszech. W jednym z sondaży wysoko jest Ruch Pięciu Gwiazd, którego głównym postulatem jest wyjście Włoch ze strefy euro. Gdyby ta partia wygrała wybory, mogłaby zacząć formalne działania zmierzające do wyjścia ze strefy euro. Ewentualny włoski przykład mógłby być zaraźliwy dla reszty Europy w tym dla Francji.

Eurosceptycyzm rośnie więc nie tylko we Francji…

Nastroje eurosceptyczne są silne w Europie. We Włoszech widać niezadowolenie z faktu, że od czasu wejścia do strefy euro ich PKB się zatrzymało, a Niemcy mają wzrost na poziomie 17 proc. Paryż nie będzie głuchy i ślepy na to, co dzieje się na zewnątrz, w Londynie i Rzymie. To wszystko to woda na młyn pani Le Pen.

Mamy więc do czynienia z samonapędzającą się karuzelą eurosceptycyzmu?

Tak, przy czym trzeba zaznaczyć, że oliwy do ognia dolewają też euro entuzjaści i socjaliści, którzy działając często zupełnie wbrew temu, czego chcieliby obywatele, dają argumenty eurosceptykom, którzy mogą powiedzieć „Patrzcie, ich wcale nie obchodzi demokracja!”. Różne zagrywki federalistów takich jak Martin Schulz, czy Jean-Claude Juncker napędzają widmo negatywizmu i eurosceptycyzmu krążące po Europie.

Bardzo dziękuję za rozmowę

*wywiad dla portalu Fronda.pl, rozmawiał MW

 

historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka