Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki
289
BLOG

Zdziwienie Zachodu

Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki Polityka Obserwuj notkę 2

Po stu latach i Stanisław Wyspiański i Erich Maria Remarque, okazuje się, dalej mają rację. Z jednej strony wciąż „Chińczyki trzymają się mocno” (to z „Wesela” oczywiście), a z drugiej „Na Zachodzie bez zmian” (to z kolei tytuł najsłynniejszej książki Niemca).

Cóż, niestety, bez zmian. W ostatnich 12 latach Unia Europejska poszerzyła się aż o 13 państw, ale mentalność tzw. „starej Unii” jak była ciasna, tak jest.

Pierwsze z brzegu przykłady. Jadę z londyńskiego hotelu na konferencję do House of Commons (Izba Gmin). Prestiżowe miejsce (bądź co bądź, izba niższa jednego z najstarszych parlamentów świata), doborowe towarzystwo mówców, tłum ludzi na sali. Jadę charakterystyczną dla Londynu taksówką ‒ czarnym black cabem wraz z francuskim naukowcem – obaj mamy mówić na temat Azji, bo taki jest temat owej konferencji. Francuz, oficjalnie ekspert, pracujący, jak sądzę, dla wywiadu Republiki szczerze się dziwi: „Polak? I mówi o Azji? Co wasz kraj ma do tego kontynentu?”. W domyśle: nie mieliście tam kolonii, zajmijcie się Europą Wschodnią, bo to wasze przeznaczenie...

Inna scena, tyle że po drugiej stronie Kanału La Manche (Angielskiego). Strasburg, Parlament Europejski, niemiecki polityk, niegdyś dyplomata mówi rozdrażniony, nie wiedząc, że słuchają go także niepowołane, nie niemieckie uszy: „Czego chcą jeszcze ci Polacy? Dostali tyle pieniędzy! To może jeszcze zachciewa im się wpływów?”.

Oczywiście sporo się zmieniło od połowy lat 1980., gdy pewien włoski polityk na spotkaniu z grupą młodych adeptów polityki z Polski (byłem wśród nich, a wyjazd zorganizował mający międzynarodowe kontakty ksiądz prałat Józef Roman Maj, do niedawna proboszcz kościoła pw. Świętej Katarzyny na warszawskim Służewiu) szczerze wyznał, że dla niego granice Europy kończą się na Odrze. Żeby jeszcze powiedział, iż na Łabie – to byłoby zrozumiałe, bo ta niemiecka rzeka rzeczywiście dzieliła wtedy Zachód od Wschodu. Ale mówił o Odrze i dopiero potem zaatakowany i zmieszany zaczął się poprawiać. Mimo wszystko jednak pokutuje dalej mentalność starej, bogatej, sytej Unii, która, no cóż, dopust boży, chcąc nie chcąc, musiała się otworzyć, ale ta „nowa Unia” musi pamiętać, że jest młodszym bratem, który „korzysta z prawa do milczenia” (prezydent Francji Jacques Chirac w kontekście Polski), skacze po piwo, wysłuchuje różnych, głównie nieuzasadnionych, pretensji.

Okres największego kryzysu Europy ostatnich kilkudziesięciu lat nie jest czasem zmiany mentalności, niestety. To jednak oznacza pogłębianie podziałów na Starym Kontynencie.

 

*tekst ukazał się w miesięczniku „wSieci Historii”

historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka