Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki
127
BLOG

Pragmatyczny Berlin rozumie, że z Polską musi się dogadać

Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki Niemcy Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

wPolityce:Jak Pan ocenia wystąpienie ministra Witolda Waszczykowskiego w Sejmie?

Ryszard Czarnecki, europoseł Prawa i Sprawiedliwości:Było to poważne wystąpienie, przedstawiciela poważnego rządu, kraju poważnego w Europie i na świecie.

Pojawiają się komentarze, że Polska jest izolowana na arenie światowej.

Klituś-Bajduś módl się za nami”, albo „baju, baju będziesz w raju”. Choćby ostatnio wizyta kanclerz Merkel w Warszawie pokazała, że pragmatyczny Berlin może nie kocha Jarosława Kaczyńskiego, ale doskonale rozumie, że z Polską rządzoną przez Prawo i Sprawiedliwość musi się dogadać, jeżeli chce na dłuższą metę uratować projekt europejski. Widać, że jest zupełnie inaczej niż mówiąpropagandziści z opozycji lub nieprzychylne nam zachodnie media. W głosowaniu na wiceprzewodniczących Parlamentu Europejskiego za czasów rządów Platformy kandydat tej partii uzyskał 14 wynik i 204 głosy, a ja, przedstawiciel rządzącego Prawa i Sprawiedliwości uzyskałem 6 wynik i 328 głosów. To pokazuje, że o izolowaniu mogliśmy mówićwtedy, a nie teraz.


Wizyta Angeli Merkel odbiła się jakimś echem w Parlamencie Europejskim? Ta sprawa była komentowana?


Już przed tą wizytą, gdy było wiadomo, że pani kanclerz przyjedzie do Warszawy, pytał mnie o to Antonio Tajani. Liderzy Unii wiedzą, że jak spotyka się szef rządu państwa, które jest liderem Unii, czyli Niemiec, z najważniejszym politykiem państwa, które jest liderem nowej Unii, czyli tych państw, które weszły do Wspólnoty po 2004 roku, to mamy do czynienia z absolutnie strategicznym spotkaniem. Spotkaniem, które może decydować o przyszłości Europy.

W ostatnim czasie w narracji dotyczącej Unii Europejskiej, ze stron Prawa i Sprawiedliwości pojawia się postulat stworzenia nowego traktatu. Jest szansa na coś takiego? Czy to tylko polityczne chciejstwo?

To nie jest pomysł z ostatniego czasu. Jarosław Kaczyński mówi o tym od czasu Brexitu, czyli od blisko trzech kwartałów. W wymiarze formalno-prawnym zmiana traktatów i tak będzie konieczna, w związku z wyjściem Wielkie Brytanii z Unii Europejskiej. Pytanie brzmi nie: czy zmienić traktaty, ale: jaki kształt ma mieć nowy traktat i w jakim kierunku pójdą zmiany. Jeżeli chcemy Europy akceptowanej przez różne narody, mniejsze, większe, biedniejsze, bogatsze, to w całą pewnością powinno iść to w kierunku consensusu przy najważniejszych decyzjach, tak fundamentalnych jak polityka imigracyjna, klimatyczna czy energetyczna. W takich sprawach łatwo stworzyć koalicję chwilowej większości, która przegłosuje państwa, które są w chwilowej mniejszości. A to będzie tylko pogłębiało podział Europy. Ważne jest też zwiększenie roli parlamentów Europy. I tu, uwaga, bierzemy przykład z Niemiec, które parę lat temu zwiększyły prerogatywy formalno-prawne Bundestagu, który stał się regulatorem tempa, zakresu, kształtu integracji europejskiej. To właśnie Bundestag nadzoruje wszystkie ważniejsze decyzje podejmowane w Brukseli i niczym Cezar na igrzyskach mówi „ja” lub „nein”, podnosząc kciuk do góry lub do dołu. Takie zwiększenie roli parlamentów narodowych jest w pełni uzasadnione i da poczucie obywatelom, że mają wpływ na Europę, skoro wybierają parlamenty narodowe, które są tym kontrolerem integracji. To także zmniejszenie roli Komisji Europejskiej, która stała się elitą europejskiej biurokracji. W początkach Unii Komisja Europejska miała charakter organu wykonawczego, a stała się swoistym państwem w państwie i na to naszej zgody być nie może.

Będzie zgoda polskiego rządu na to, by Donald Tusk został ponownie wybrany na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej?

Nigdy w historii nie było tak, by jakikolwiek kandydat został wybrany jeżeli nie miał poparcia własnego rządu. Po drugie, tę sprawę pilotuje prezydencja maltańska i póki co Donald Tusk nie zgłosił się w tej sprawie do polskiego rządu. Podejrzewam, że za kulisami trwają targi między chadekami i socjalistami.

Francois Hollande byłby dla nas lepszym kandydatem niż Donald Tusk?

Jestem bardzo krytyczny wobec Hollande’a. Choć mam wrażenie, że jego główne wady wynikają raczej z tego, że jest nieodrodnym przedstawicielem francuskiej polityki, która w wielu wymiarach bywa kontrowersyjna. Np. jeśli chodzi o stosunek do Unii Europejskiej. Mam wrażenie, że jeśli chodzi chociażby o tempo integracji europejskiej to właśnie Niemcy są bardziej pragmatyczne, zdroworozsądkowe niż Francja. Ale muszę przyznać obiektywnie, że w sprawie sankcji wobec Rosji czy sprzedaży Mistrali rosyjskiej armii nie złamał europejskiej solidarności.

*Rozmawiał Tomasz Karpowicz.


historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka