Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki
613
BLOG

Gender w Strasburgu

Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Dopiero co zakończyłem prowadzenie obrad Parlamentu Europejskiego w jego francuskiej siedzibie. Uświęconym (albo nieuświęconym) zwyczajem jest nieznana w polskim parlamentaryzmie procedura „wyjaśnień do głosowania”. Oto każdy MEP (Member of the European Parliament) ma prawo i czas po głosowaniach przedstawić uzasadnienie, dlaczego glosował w taki, a nie inny sposób. Jest to oczywiście nagminnie wykorzystywane do nabijana statystyki przemówień. Są wręcz grupy posłów, którzy zgłaszają się do niemal każdego punktu i w ten sposób zwiększając swój record w europarlamencie, mają szansę trafić do rejestru bardziej czy najbardziej aktywnych europarlamentarzystów. Uwaga, czasem nie są to bynajmniej back-bencherzy czyli posłowie z tylnych rzędów, ale osoby naprawdę istotne, pełniące wręcz funkcje w prezydium PE lub w prezydiach europejskich partii. W czasie tej sesji najbardziej oblegane raporty w celu „wyjaśnień po głosowaniu” to te związane z dwoma tematami: odpadami (sic!) i gender. I tak dawałem głos posłom, którzy objaśniali Urbi et orbi dlaczego oddali głos w taki, a nie inny sposób przy raportach włoskiej posłanki Simony Bonafe: „Składowanie odpadów”, „Odpady”, „Odpady oraz odpady pakowaniowe”. Ale tematy genderowebyły równie oblegane. Sporo mówców zgłosiło się do wyjaśnień raportu hiszpańskiego ( katalońskiego) europosła Ernesta Urtasuna.: „Równość kobiet i mężczyzn w UE w latach 2014-2015”. Jednak raport eksminister w rządzie PO-PSL europoseł Agnieszki Kozłowskiej-Rajewicz – „Równe traktowanie mężczyzn w zakresie dostępu do towarów i usług oraz dostarczania towarów i usług” też budził zainteresowanie. Było też trzecie „Boh trojcu lubit” gender-sprawozdanie, opisywanej już na tych łamach brytyjskiej socjalistki Claire Moody: „Fundusze unijne na rzecz równouprawnia płci”(choć akurat takiej „trójcy” Pan Bóg raczej nie lubi...).


Dyskryminacja pozytywna” wobec kobiet i Murzynów


Europarlamentarna gadka gadką, ale zainteresowałem się jak wygląda pozycja owych rzekomo słabszych i mniej inteligentnych (według Korwin-Mikkego) kobiet w Parlamencie Europejskim. Najlepiej wyrażą to liczby. W ostatnich ośmiu latach 37% wakatów na stanowiska kierowników działów, a więc prawie dwa na pięć objęły kobiety. W 2015 roku na stanowiska dyrektorów generalnych w PE mianowano 37,5% kobiet – ale wcale nie był to rekord w dziejach europarlamentaryzmu, bo w 2011 na tym samym szczeblu nominowano 44% kobiet, a w 2009 równo 40 procent. W trzech działach, w tym zajmującym się mediami (!) połowa stanowisk kierowniczych jest w rekach kobiet. „Dyskryminację pozytywną” względem kobiet, trochę podobną, jak wobec Murzynów w USA przeprowadza się już przy selekcji na stanowiska kierownicze. Choćby kierowników działów. Przykładem jest ubiegły rok, gdzie kobiety stanowiły ledwie 32% osób ubiegających się o takie stanowiska, po rozmowie kwalifikacyjnej było ich przeszło 34%, w kolejnym etapie, tzw. short listy,już ponad 44%, a po zakończeniu konkursów kobiety stanowiły wręcz większość, bo prawie 56% mianowanych.


Wśród pracowników Sekretariatu Generalnego PE kobiety stanowią prawie 56%, wśród asystentów 65 procent. Gdy chodzi o tę pierwszą grupę, na przestrzeni 60 lat, poczynając od 1957 roku, wskaźnik mężczyzn spadł o prawie 20%, kobiet podwyższył się o niemal 20%. Swoją drogą, stanowiska najlepiej opłacane aż w 4/5 zajmują mężczyźni, kobiety stanowią większość na etatach na etatach AD5 - AD9 (od prawie 57 do ponad 60 procent). Odsetek awansowanych wśród kwalifikujących się do awansu wybitnie wskazuje, że we wszystkich grupach przeważają panie. Gdy chodzi o asystentów we frakcjach (grupach politycznych), kobiety stanowią ponad dwie trzecie. Wśród tzw. asystentów akredytowanych, których musimy, według przepisów, zatrudniać w Brukseli, panuje równowaga: 990 mężczyzn na 912 kobiet. Kobiety zdecydowanie przeważają na wszystkich stanowiskach wśród pracowników PE zatrudnionych w niepełnym wymiarze czasu. W sumie jest w tej kategorii 335 mężczyzn i 1179 kobiet.


Kobiety ławą w europarlamencie


Gdy chodzi o urlopy rodzicielskie w pełnym wymiarze czasu to biorą je tylko mężczyźni na... wyższych stanowiskach. Gdy chodzi o asystentów, 100%(!) w tej kategorii stanowią kobiety. Identycznie jest w przypadku pracowników na urlopach rodzicielskich w połowie wymiaru czasu. Trochę więcej mężczyzn angażuje się w urlopy ze względów rodzinnych (nawet do 1/3 na wyższych stanowiskach), ale i tak dominacja kobiet jest tu wyraźna, zwłaszcza w kategoriach pracowników zatrudnionych w połowie wymiaru czasu.


Gdy mowa już nie tyle o pracownikach administracji, a o polityków, to wśród 39 delegacji do współpracy PE z różnymi krajami czy blokami krajów w drugiej połowie tej kadencji europarlamentu (2017-2019) dziewięć zajmują kobiety. Kierują one delegacjami do współpracy z Meksykiem, Chile, Albanią, Czarnogórą, krajami Maszreku, Półwyspu Arabskiego, Ameryki Środkowej, Azji Południowej, ale też postsowieckiej Azji Centralnej (Kazachstan, Kirgistan, Uzbekistan, Tadżykistan, Turkmenistan i Mongolia). Na pięć zgromadzeń parlamentarnych wielostronnych kobiety kierują dwoma, co stanowi 40%, w tym Niemka bardzo ważnym dla mnie osobiście, jako jego wiceprzewodniczącego, ale geopolitycznie też dla Polski Zgromadzeniem Parlamentarnym EURONEST (czyli UE Partnerstwo Wschodnie).


Rola kobiet w PE jest jeszcze bardziej widoczna wśród przewodniczących komisji. I tak na 20 komisji aż 12 przewodniczą kobiety. I tak Angielka z Partii Pracy Linda McAvan w Komisji Rozwoju, Niemka z CDU Ingeborg Graessle w Komisji Kontroli Budżetu, chadeczka Rumunka Adina-Ioanna Valean w Komisji Środowiska, Zdrowia Publicznego i Żywności, Angielka-konserwatystka Vicky Ford w Komisji do spraw Rynku Wewnętrznego i Ochrony Konsumentów, Francuzka-zielona Karima Delli w Komisji Transportu i Turystyki, Bułgarka-liberałka Iskra Mihajłowa – Komisją Rozwoju Regionalnego, Niemka-socjalistka Petra Kammerevert – Komisją Kultury i Edukacji, Danuta Huebner z PO – Komisją Spraw Konstytucyjnych, Litwinka-socjalistka Vilija Blinkeviciute – Komisją Praw Kobiet i Równouprawnienia, Szwedka Cecilia Vikstroem – Komisją Petycji, Polka Anna Fotyga – Podkomisją Bezpieczeństwa i Obrony, Belgijka-socjalistka Kathleen Van Brempt Komisją Śledczą do Spraw Pomiarów Emisji w sektorze motoryzacyjnym.


Feministki kontra kobiety- politycy


Oczywiście, feministki będą mówić, że wyraźnie zwiększający się udział kobiet w politycznej i administracyjnej części Parlamentu Europejskiego w Brukseli i Strasburgu jest wciąż mały. Jakby tego jednak nie oceniać, jest on faktem. Rzecz w tym, że nie płeć decyduje o poglądach i sama płeć nie jest, jak powszechna praktyka pokazuje, podstawą światopoglądu czy poglądów stricte politycznych. Nawet jeśli feministki uważają inaczej. Co ma wspólnego kobieta, premier rządu Beata Szydło z postkomunistką Zoe Konstantopoulou, która przewodziła parlamentowi Grecji? Nic poza płcią, ale to w praktycznej polityce doprawdy mało. To, że trzem z sześciu największych krajów członkowskich UE (Niemcami, Polską i Wielką Brytanią wciąż przecież w UE) rządzą kobiety jest oczywiście pewnym signum temporis, znakiem czasu, ale charakterystyczne, że żadna z nich nie jest, delikatnie mówiąc, ulubienicą feministek i każda od feministek mniej lub bardziej wyraźnie, mniej lub bardziej dyplomatycznie się dystansuje.


A dane statystyczne odnośnie genderw Brukseli i Strasburgu znać warto. Choćby po to, żeby potem nikt ze środowisk lewicowo-liberanych nie zakrzykiwał nas pseudoargumentami typu „A w Unii to i tamto”...



*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (20.03.2017)

historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka