rys.M.Andrzejewski
rys.M.Andrzejewski
Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki
256
BLOG

Konsensus (unijny), głupcze!

Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 8

Raptem pięć dni po dwudniowym szczycie Rady Europejskiej odbyła się w Parlamencie Europejskim debata na temat konkluzji posiedzenia RE. Głos zabrał Donald Tusk – następnego dnia nikt nie pamiętał, co powiedział. Przemówił też szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker, który dość histerycznie reagował na głosy krytyki ze strony eurosceptyków. Poza tym, niemal bez przerwy pił wodę i od czasu do czasu wstawał w trakcie wystąpień innych posłów. Stał nieruchomo przez parę minut, wpatrując się gdzieś w przestrzeń, po czym znowu siadał. Niektórzy mówili, że może widzi tam czy ówdzie białe myszki ale ja ich nie widziałem, zatem trudno mi te wersję potwierdzić. Głos zabrał też premier Włoch Paolo Gentiloni. Pretekstem do jego wystąpienia był fakt, że jeszcze w marcu ma być w Rzymie wielka feta z okazji 60. rocznicy Traktatów Rzymskich, które formalnie zapoczątkowały EWG czyli matkę dzisiejszej Unii. Włoch nawijał nam makaron na uszy, inny Włoch udzielił mu głosu (przewodniczący PE Antonio Tajani), ale ja zapamiętam nie tyle przedstawiciela Italii, co byłego prezydenta Litwy, Żmudzina Rolandasa Paksasa, który gratulując Unii 60. rocznicy urodzin zasugerował, że jak tak dalej pójdzie, to UE może nie doczekać „siedemdziesiątki”. Dobrze gada, dać mu wódki, chciałoby się powiedzieć. Akurat litewska jest, zdaje się, niezła.


Wystąpiłem i ja. Mówiłem w imieniu Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, chociaż bardziej żem konserwa niż reformator. Cóż można powiedzieć w minutę? Trzeba powiedzieć rzeczy najważniejsze. Tak też uczyniłem. Powiedziałem, że trzeba wrócić do korzeni EWG-UE. Chodzi o sposób podejmowania decyzji. Mówiłem, że Europejska Wspólnot Gospodarcza, a potem Unia Europejska były silne wtedy, gdy swoje decyzje podejmowały na zasadzie konsensusu, kompromisu. Przedstawiłem koncepcję, że trzeba wyłączyć niektóre obszary z głosowania na przykład na Radzie Europejskiej odpowiednią większością głosów. Chwilowa większość przegłosowując chwilową mniejszość może wszak przyczynić się do coraz większego dystansu między obywatelami, podatnikami, wyborcami a instytucjami unijnymi. Stwierdziłem, że widzę cztery obszary, gdzie należałoby rozstrzygać kwestie sporne na zasadzie właśnie konsensusu. Są to: 1) polityka energetyczna, 2) polityka klimatyczna, 3) polityka imigracyjna, 4) rozstrzygnięcia personalne.


Nikt na to nie zareagował. Nie skrytykował, ale też nie poparł. Chodzi jednak o uparte powtarzanie – ceterum censeo Carthaginem delendam esse– a poza tym sądzę, że Kartagina powinna zostać zniszczona– iż tylko znalezienie wspólnego stanowiska krajów UE przez nawet dłuższe negocjacje, a nie aroganckie przegłosowywanie się na siłę może być receptą na dłuższe trwanie Unii. Bo to, co jest teraz to po prostu równia pochyła.


Im wcześniej wciśniemy hamulec na tej równi , tym większa szansa, że UE nie stoczy się do przepaści. A jednak lepiej, żeby się nie stoczyła, bo zostanie Polski „sam na sam” z Rosją to żaden interes.


*test ukazał się w „Gazecie Polskiej” (22.03.2017)


historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka