Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki
230
BLOG

Mam program i konkretne pomysły

Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki Olimpiady Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

W sobotę odbędą się wybory prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Po raz pierwszy od 2005 roku osoba piastująca to stanowisko będzie miała kontrkandydata. Do walki z urzędującym szefem Andrzejem Kraśnickim stanie europoseł Ryszard Czarnecki. Ten pierwszy przyjął zasadę, że nie będzie rozmawiał z mediami przed wyborami. Przepytaliśmy więc tylko drugiego kandydata.


KAMIL WOLNICKI: Po co europosłowi walka o stanowiska prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego?


RYSZARD CZARNECKI:Po to, aby stworzyć silne zaplecze finansowe dla polskiego ruchu olimpijskiego i całego sportu. Chcę też wzmocnić udział Polaków w międzynarodowych strukturach w MKOl i poszczególnych federacjach.


I jaki pan na to pomysł?


RYSZARD CZARNECKI:Jeśli chodzi o finanse, chcę stworzyć fundusz olimpijski, który zapewni PKOl i związkom sportowym finansowanie nie na kilka lat, a na znacznie dłuższy okres. Chciałbym, aby związki miały możliwość prowadzenia wieloletnich inwestycji i szkolenia. Jestem już po rozmowach z jednym z wiceministrów finansów. Chodzi o rozwiązania ustawowe, które zachęcą przedsiębiorców do finansowania sportu. Dzisiaj widać ubytek sponsorów prywatnych, a kiedyś robili to w o wiele większym stopniu. Projekt ustawy, która pozwoli dokonywać odpisy podatkowe, jest już w zasadzie gotowy. Uruchomiłoby to wielkie fundusze. Chcę też zwiększyć sponsoring państwa wzorem nie tylko zachodnich, ale i wschodnich krajów.





Tyle tylko, że PKOl w naszym kraju nie jest od finansowania sportu, bo mamy Ministerstwo Sportu i Turystyki.


RYSZARD CZARNECKI:Chciałbym, aby PKOl zaczął odgrywać w większym stopniu rolę rozgrywającego w finansowaniu polskiego sportu i ruchu olimpijskiego. Nie chcę jednak jednocześnie wchodzić w kompetencjeministerstwa sportu.





A jak niby chce pan to zrobić nie wchodząc sobie w drogę? Nie widzę takiej możliwości.


RYSZARD CZARNECKI:Minister sportu stworzył ciekawe programy i chwała mu za to. Chciałbym jednak zaproponować rolę cennego uzupełnienia we wspieraniu szkolenia i rozwoju sportu wyczynowego.



PKOl chyba sobie dobrze radzi, skoro aktualny prezes tuż przed wyborami podpisał umowę sponsorską z firmą Orlen?


RYSZARD CZARNECKI:Cieszę się z każdej umowy sponsoringowej, ale wolałbym, aby te umowy nie działały tak, że ktoś coś dostaje, ale jednocześnie komuś się coś zabiera. Orlen był przez wiele lat sponsorem siatkówki i mam nadzieję, że tak będzie w dalszym ciągu. Proponuję więc kompleksowy system, który pozwoli zbudować mocne fundamenty sportowe nie tylko dla dużych związków, ale też tych mniejszych.


Wspomniał pan o siatkówce, która chyba stała się panu bliska. To właśnie PZPS wysunął pana kandydaturę na prezesa PKOl.


RYSZARD CZARNECKI:Jestem szefem rady fundacji wspierającej siatkówkę, znam środowisko od wielu lat, byłem też na Final Four w Krakowie, chodzę na mecze ligowe, jadę na finał do Kędzierzyna-Koźla. Byłem też prezesem i wiceprezesem klubu żużlowego, działałem w piłce nożnej, nie tylko klubowej, ale i w związku, więc myślę, że moja wcześniejsza sportowa aktywność sprawiła, że zostałem delegatem na zjazd, kandydatem na prezesa PKOl, ale też kandydatem do zarządu, o czym się nie mówi.


Ma pan w ogóle czas na PKOl?


RYSZARD CZARNECKI:Świętej pamięci prezes Piotr Nurowski był szefem wielkiej firmy, a jednocześnie społecznie działał w PKOl. Ja, jako wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego, też będę zarabiał pieniądze gdzie indziej niż w PKOl, a jednocześnie będę mógł wykorzystać moje możliwości jako wiceszefa PE do wzmocnienia pozycji naszego kraju.


Prezes Nurowski nie pracował w Brukseli, ale w Warszawie. Jest różnica.


RYSZARD CZARNECKI:Zgadza się, ale podkreślam jeszcze raz, że wszystko zależy od organizacji. Mam największą liczbę sprawozdań ze wszystkich europosłów, a jednocześnie cały czas jestem obecny w życiu publicznym w Polsce. Udowadniam więc, że się da połączyć jedno z drugim.


Liczył pan już głosy?


RYSZARD CZARNECKI:Zostawmy to, ważne są wybory.


Pan może sobie zostawić, ja trochę liczę i wychodzi mi na to, że będzie trudno panu wygrać.


RYSZARD CZARNECKI:Bardzo szanuję dewizę Pierre’a de Coubertina o tym, że ważny jest udział, a nie zwycięstwo, ale mam zupełnie inne zdanie. Startuję po to, aby wygrać.


I widzi pan realną szansę czy nadal jest pan kandydatem, bo teraz głupio się wycofać?


RYSZARD CZARNECKI:Gdybym nie wierzył, nie stanąłbym do wyborów. Mam program i konkretne pomysły.


A obecny prezes, Andrzej Kraśnicki, robi coś źle, że chce go pan zastąpić?


RYSZARD CZARNECKI:Nie będę prowadził negatywnej kampanii, nie będę nikogo atakował. Wolę rywalizację na pomysły i programy. Mam także nadzieję na współpracę po wyborach. Jeżeli wygram, zaproponuję mu to. Byłoby dobrze, aby nie przenosić wzorców ze świata polityki do sportu. Trzeba szukać tego, co łączy, a nie dzieli.


Kandydował pan na prezesa PZPN. Tam podobno najważniejsza jest noc przed wyborami. W ruchu olimpijskim jest podobnie?


RYSZARD CZARNECKI:Przy pierwszym podejściu zabrakło mi jednego głosu, aby zostać jednym z trzech kandydatów Ekstraklasy na prezesa PZPN, bo nie przyjechał dziś już nieżyjący wiceprezes Polonii Bytom, a miałem ich poparcie. Zabrakło mi właśnie tego głosu. PZPN ma dzisiaj prezesa, którego wybrano z dużym poparciem, więc ten temat jest dla mnie zamknięty.


Ale ja pytam, czy Ryszard Czarnecki szykuje dobry bankiet dla działaczy.


RYSZARD CZARNECKI:Zostawmy bankietowanie innym, bo to nie jest najlepsza sportowa tradycja. Będę jednak rozmawiał przed i po wyborach, bo ludzi trzeba słuchać.


Często panu wypominają wpadkę z rozmowy w radiu Zet, gdy zapomniał pan, kto zdobył złote medale dla Polski podczas igrzysk w Rio de Janeiro?


RYSZARD CZARNECKI:Gdyby prezes PKOl był wybierany na zasadzie quizu, to pewnie ja ani obecny prezes nie mielibyśmy szans. Chodzi o pomysły i działanie w ruchu olimpijskim. A ja pomysły mam.


Ale już pan wie, że złote medale zdobyły wioślarki i Anita Włodarczyk?


RYSZARD CZARNECKI:Wiedziałem i wiem, ale podkreślam jeszcze raz: nie biorę udziału w quizie, tylko w wyborach na prezesa, który ma być skuteczny.


* „Przegląd Sportowy” (21.04.2017)


historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport