Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki
423
BLOG

Jedwabna nadzieja

Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki Ekonomia Obserwuj temat Obserwuj notkę 12

Tekst ten publikuję na swoim blogu właśnie w dniu wizyty pani premier Beaty Szydło w Chinach.


Na nic zaklęcia lewicowych i liberalnych kół w USA i UE roszczących sobie prawo kształtowania relacji z Rosją po ośmiu latach rządów prezydenta Obamy. Przypomnijmy, że nie tak dawno temu filarem tej polityki okazał się reset z Rosją i złożenie krajów Europy Środkowo-Wschodniej na ołtarzu stosunków z Moskwą. W tym scenariuszu Polsce przypadała rola peryferii UE i państwa będącego blisko rosyjskiej strefy wpływów. Sytuację zmienił kijowski Majdan, aneksja Krymu i krwawa interwencja Rosji Putina we wschodniej Ukrainie.


Z drugiej strony, nieprzerwane wsparcie kilku krajów Unii dla budowy rosyjskiego gazociągu Nord Stream II po dnie Bałtyku omijającego kraje naszego regionu wskazuje, że ten w dużej mierze niemiecki „master plan” pozostaje niezmiennie ten sam: porozumienie z Rosją wbrew woli krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Paradoksalnie, Niemcy prowadzą swą politykę nie bacząc na fakty, idąc niejako w zaparte, bowiem sytuacja geopolityczna wraz z rozmieszczeniem wojsk USA i NATO w Polsce, krajach bałtyckich i Rumunii zmieniła się diametralnie na niekorzyść Rosji.


Trzydzieści sześć lat po inauguracji prezydentury i początku konserwatywnej rewolucji Ronalda Reagana, Donald Trump przejął pałeczkę z szansą na odzyskanie przez USA roli rozgrywającego „playmakera” światowej polityki. Prezydent Trump podjął kierunek polityki wobec Moskwy wyznaczony przez Ronalda Reagana. Czy wkrótce usłyszymy o „osi zła”, w której miejsce Związku Sowieckiego zajmie Rosja Putina? Czy to jednak „mission impossibile”?


Obu amerykańskich prezydentów łączy zapewne siła charakteru. Reagan chciałpowstrzymaćagresywne i militarystyczne zapędy Sowietów. Czy Trump teraz zablokuje Federację Rosyjską? O ile przed laty Stany postawiły na wyścig zbrojeń, to dziś w dobie kryzysu zadłużenia najsilniejszymi atutami w grze są: stosunki gospodarcze, wymiana handlowa i stabilność ekonomiczna.


W międzyczasie na scenie pojawił się trzeci potężny gracz Chiny, które na przestrzeni ostatnich trzydziestu lat wypracowały pozycję drugiej co wielkości gospodarki na świecie. Skala zależności i wzajemnej wymiany gospodarczej USA i Chin narzuca obu państwom pragmatyzm polityczny i rodzić może nawet niepisane sojusze w rozwiązywaniu kolejnych nadchodzących konfliktów.


Reset Obamy to czas przeszły dokonany


Strategię Obamy zwrotu i koncentracji wysiłków USA na regionie Pacyfiku należy określić jako niewybaczalny błąd, ale też przyznanie się do porażki politycznej w Europie. Szybko Niemcy i Rosja skorzystały z okazji, by wypełnić lukę po USA. Szkoda, że w ten scenariusz wpisał się poprzedni rząd przekreślając plany budowy tarczy antyrakietowej przez USA na terytorium Polski, a do symbolu urosła postawa premiera Tuska wobec Merkel i Putina na Westerplatte, o zgrozo, w 70. rocznicę ataku Niemiec na Polskę i wybuchu II Wojny Światowej. Potem było tyko gorzej: tragedia w Smoleńsku w 2010 roku i agresja Rosji na Ukrainę w roku 2014. W tym kontekście pamiętać będziemy nieugiętą postawę i „wystąpienia sprzeciwu” ś. p. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Gruzji, na Westerplatte czy w rocznicę zbrodni katyńskiej – to ostatnie nigdy nie wygłoszone. Do politycznego kanonu przeszedł jego zwrot: „Wiemy świetnie, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze Państwa Bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę!”


Rosyjska polityka zastraszania krajów naszego regionu będzie trudniejsza w realizacji wraz z pojawieniem się na naszej ziemi żołnierzy amerykańskich. Po ośmioletniej przerwie powrócono również do planów i budowy tarczy antyrakietowej w Redzikowie. Wraz z powrotem koniunktury, my, Polacy, myślimy dziś o naszej przyszłości w kategoriach pokoju i stabilizacji, nie zaś wyłącznie ciągłego zagrożenia ze Wschodu, choć trzeba je brać wciąż pod uwagę. Zaczynamy formułować własne strategie polityczne zgodne z naszym interesem narodowym.


W naszym interesie narodowym leży rozwój gospodarczy płynący ze stabilności politycznej krajów Europy Środkowej, Europy Wschodniej i Azji Środkowej. Dokładnie tak, jak miało to miejsce przed czterema wiekami za czasów Jagiellonów, kiedy prym w Azji tak jak i dziś wiodły Chiny handlując z Europą na prastarym „Jedwabnym Szlaku”. Tak jak wtedy nasze polskie niziny mogą stanowić i teraz najdogodniejszy obszar wymiany dóbr i usług między Wschodem a Zachodem, między Skandynawią a Azją Mniejszą, Europą a subkontynentem indyjskim. I nie ma w tym wizji nawet odrobiny megalomanii, a jedynie powrót do strategicznego myślenia, by czerpać tak jak przed czterystu laty jak największe korzyści wynikające z położenia geograficznego oraz własnych zasobów ludzkich i ekonomicznych.



Odbudowa prastarych „korytarzy transportowych” (jakbyśmy dziś powiedzieli) drogą lądową między Azją a Europą leży w interesie – co oczywiste – Chin, lecz także Stanów Zjednoczonych. Chiny, jeśli projekt „Jedwabnego Szlaku” ma się powieść, muszą wziąć na siebie odpowiedzialność za zachowanie i działania Rosji. W zamian mogą starać się uzyskać od USA i UE korzystniejsze warunki w handlu zagranicznym, wymianie gospodarczej i wzajemnych inwestycjach.


Plan Junckera? „Jedwabny Szlak”?


Już przez dekadę społeczność międzynarodowa stara się wszelkimi środkami przezwyciężyć skutki kryzysu finansowego. Na kolejnych spotkaniach G-20 wzywano do podjęcia szeroko zakrojonych inwestycji infrastrukturalnych. Unia Europejska przedstawiła plan ifunduszJunckera, Chiny – budzący wszak emocje, także w Polsce projekt „Jedwabnego Szlaku” i Azjatycki Bank Inwestycji Infrastrukturalnych, a Rzeczpsopolita Strategię Odpowiedzialnego Rozwoju i Fundusz Rozwoju Polski. Polska może okazać się bardzo istotnym per capitabeneficjentem tych inicjatyw mających na celu przywrócenie dynamicznego wzrostu gospodarczego i stabilności politycznej na świecie. Może też w praktyce odzyskamy po wiekach bezcenny atut położenia geograficznego na skrzyżowaniu szlaków handlowych.


Z tej perspektywy niezwykle interesujące przestawia się projekt rządu budowy Centralnego Portu Lotniczego ulokowanego między Warszawą a Łodzią (cieszy zamiar powołania przez rząd RP specjalnego ministra w randze sekretarza stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów odpowiedzialnego za inwestycję CPL). Jednak w początkowej fazie rozwoju CPL priorytetem mogą być przewozy towarowe. Towarzyszyć temu przedsięwzięciu musi cała gama projektów, jak rozwój sieci szybkich połączeń kolejowych, korytarze transportowe w tym: Skandynawia – Gdańsk – Warszawa – Lwów – Odessa, a także polski odcinek Via Carpatii, intermodalneterminale przeładunkowe, strefy przemysłowe wraz ze strukturą energetyczną zapewniającą dostęp do mediów oraz wszelkiego rodzaju usługi. Dopiero w drugiej fazie rozwoju CPL, gdy ruszą szeroko zakrojone inwestycje w transport, przemysł i obsługę energetyczną, można mówić o istotnym wzroście popytu na przewozy pasażerskie.


Budowę towarowego portu lotniczego mogą współfinansować Chiny lub równie dobrze Indie zainteresowane rozwojem handlu na „Jedwabnym Szlaku” (w przypadku Indii „Bawełnianym”), ale też przykładowo firmy e-commerce i transportowe, linie lotnicze, czy konkretne spółki, jak na Polskie Porty Lotnicze. Z kolei rozwój infrastruktury drogowej i kolejowej, przemysłowej i energetycznej leży w zainteresowaniu europejskich i unijnych instytucji jak: Europejski Bank Inwestycyjny w Luksemburgu, Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju w Londynie czy unijne fundusze, wreszcie, last but not least, Fundusz Junckera, dotąd wyraźnie sprzyjający firmom ze „starej Unii”, choć przecież ta sytuacja nie może trwać w nieskończoność i już zresztą powoli się zmienia.


Tak zakrojony projekt będzie rodził szereg konfliktów interesów zarówno wewnętrznych, jak i zewnętrznych. Choćby szybkie połączenie kolejowe między Warszawą a Łodzią pozostaje ciągle w planach, choć wydaje się oczywiste z punktu widzenia ożywienia gospodarczego w Polsce Centralnej. Ceny nieruchomości w Warszawie mogłyby w pewnym stopniu spaść, w Łodzi – zupełnie przeciwnie poszłyby w górę. Płace w obu aglomeracjach również w jakiejś mierze wyrównałyby się. Jednak ograniczony zostałby problem bezrobocia w Łodzi i niedoboru rąk do pracy w Warszawie. Zyskałyby też województwa Polski Wschodniej. Jeśli nałożyć na mapę inwestycje w Polsce z wykorzystaniem środków pochodzących z Unii, to okaże się, że układają się one koncentrycznie wokół centrum, które wypada gdzieś w Bawarii... Centralny Port Lotniczy wraz z innymi towarzyszącymi projektami zmieniałby tę sytuację. Byłby zapowiedzią ekspansji gospodarczej Polski na Wschód.


Należałoby również być może zastanowić się nad bardziej ofensywną nazwą całego przedsięwzięcia. Może: Azjatycko-Europejski Hub Współpracy i Rozwoju? A to dlatego, że Polska to kraj gdzie projekt „Jedwabnego Szlaku” spotykać się może z planem ifunduszem Junckera oraz polską Strategią Odpowiedzialnego Rozwoju. A może po prostu coś w rodzaju Centralnego Okręgu Przemysłowego 2.0 w nawiązaniu do II Rzeczypospolitej i planu wicepremiera Eugeniusza Kwiatkowskiego?


Ryszard Czarnecki wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego, były minister ds. europejskich, polityk PiS


Jerzy Bielewicz
– finansista i ekonomista



*tekst ukazał się w „Rzeczpospolitej” (07.05.2017)


historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka