Mirosław Andrzejewski
Mirosław Andrzejewski
Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki
368
BLOG

Nie pamięta wół z PO, że cielęciem w Brukseli był

Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki Imigranci Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Zapomniał wół, że cielęciem był” to słynne znane polskie porzekadło pasuje, jak ulał do slalomu giganta w wykonaniu PO na stoku slalomowym o nazwie „Muzułmańscy imigranci”. Liderzy Platformy: jednego dnia szef partii, a następnego dnia przewodniczący klubu, oświadczają, że są... przeciwko obecności islamskich uchodźców w Polsce. Polityczna Polska wstrzymuje oddech, bo rzadko kiedy obserwuje się taką bezczelność, taki tupet i taką hipokryzję. Platformersi zachorowali na amnezję, jednocześnie licząc, że inni też zachorują. Tymczasem, my, Sarmaci, mamy wiele wad (słomiany zapał, opilstwo, itd.), ale jednak na amnezję nie chorujemy, a nawet wręcz przeciwnie. Nie trzeba wszak być ekspertem integracji europejskiej, aby pamiętać coś, co miało miejsce raptem 1,5 roku temu. Październik 2015. Szczyt UE w Brukseli. Przewodnicząca PO (formalnie p.o. PO), premier Ewa Kopacz w imieniu koalicyjnego rządu PO-PSL zgadza się, aby Polska przyjęła – co ważne: w dwóch ratach! prawie 12 tysięcy uchodźców. Bez precyzowania czy islamskich czy chrześcijańskich, ale wiadomo, że w olbrzymiej mierze będą to imigranci spoza Europy, w zdecydowanej większości muzułmanie. Zgadza się, ku osłupieniu naszych partnerów z V4: Czech, Słowacji i Węgier, z którymi już wcześniej umówiliśmy się, że zagłosujemy razem przeciw temu. Zdradzać bratanków, sojuszników i partnerów?? Dla PO to bułka z masłem, ups, przepraszam, bułka z ośmiorniczkami. Ale takich rzeczy oczywiście w polityce międzynarodowej się nie zapomina. Jak Warszawa raz zdradzi Pragę, Bratysławę czy Budapeszt, to spodziewać się należy rewanżu. Tu naprawdę obowiązuje kodeks Hammurabiego: „oko za oko, ząb za ząb”. Dzisiaj w tej sprawie, i nie tylko w tej (choć na pewno nie we wszystkich) mówimy razem z V4 jednym głosem, ale tego niesmaku z jesieni AD 2015 trudno jest im i nam zapomnieć.


Ta sprawa ma jeszcze jedno dno. Niedawno grecki komisarz Dimitris Awramopulos ostro wypowiedział się o krajach, które akceptowały przyjmowanie imigrantów, a gdy decyzja ta ma być wcielana w życie, to te same kraje mówią „nie”. No, właśnie, skoro pozostali członkowie Grupy Wyszehradzkiej: Węgry, Słowacja, Czechy, głosowały przeciw tym przymusowym kwotom, to, jak należy rozumieć, nie będą nękane grzywnami finansowymi lub zabraniem im środków unijnych... To logiczne: były przeciw, i dalej są. W gorszej sytuacji jest Polska, która najpierw zgodziła się na ich przyjecie, a teraz zmienia zdanie. To właśnie my możemy być ukarani, już nie tyle grzywną finansową, jak to zeszłym roku mówiła Komisja Europejska (ćwierć miliona euro za każdego uchodźcę, co dla 12 tysięcy daje sumę przeszło 3 miliardów euro), a raczej odebraniem części środków z funduszy unijnych. To oznacza, że opłacało się stawiać możniejszym krajom, a nie im ulegać, jak zrobiła to pani Kopacz w imieniu nas wszystkich – niestety.


*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej” (17.05.2017)


historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka