(Pixabay)
(Pixabay)
Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki
310
BLOG

Unia ma w nosie prawo, które sama uchwala

Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

wPolityce.pl: Kolejny unijny budżet ma być znacznie szczuplejszy. Za główny powód zmian Unia podaje Brexit, ale chce także zmieniać priorytety, na które pójdzie najwięcej pieniędzy. W dokumentach nie ma mowy konkretnie o Polsce, ale jest mowa o konieczności przeznaczania pieniędzy na migrację i obronność. Czy Polska ma powody do obaw?

Ryszard Czarnecki:Brexit jest faktem. Z tego tytułu Unia Europejska może utracić od 60 do 100 mld euro. Szacunki oficjalne mówią o 60 mld euro, a nieoficjalne zwiększają tę kwotę. To wielkie wyzwanie i, na szczęście, pozycja negocjacyjna Londynu w tych rozmowach z Brukselą, jest wyraźnie słabsza po wyborach parlamentarnych w Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej. Premier Theresa May ma dużo słabsze zaplecze w Izbie Gmin i w sposób oczywisty jej pozycja w tych rokowaniach z Unią jest słabsza. To oznaczać może uratowanie części tych pieniędzy, które możemy stracić.

Unia nie ma zabezpieczonych dodatkowych środków w budżecie, którymi mogłaby pokryć te straty?

Unia w przeszłości już potrafiła uruchamiać ekstra środki, chociaż kosztem różnych działań budżetowych. Robiła to jednak głównie pod kątem kataklizmów, powodzi, także w Polsce, susz, czy pożarów. Na to pieniądze są zawsze, natomiast tak naprawdę już od kilku lat te najbogatsze państwa członkowskie Unii, które są płatnikami netto unijnego budżetu, chcą za wszelką cenę uszczuplić budżet innych państw. Jak najwięcej odebrać pieniędzy z nowych, biedniejszych krajów Unii. Stąd na przykład zmniejszenie środków na rolnictwo o 11 proc. w nowej perspektywie budżetowej do 2020 r. I stąd też próby przesuwania środków z funduszy strukturalnych, które służą Polsce i krajom nowej Unii. Także „starej Unii”, głównie państwom Europy Południowej.

Na co Unia Europejska chce przeznaczyć te pieniądze?

UE chce przesunąć środki unijne na badania i rozwój, na czym oczywiście skorzystają kraje najbogatsze, z najbardziej rozwiniętymi instytucjami badawczymi i wielkimi koncernami. I na tym Polska straci. Już więcej wpłacaliśmy do budżetu programu badawczego „Galileo”, niż stamtąd braliśmy. Teraz dodatkowo sprawa migracji jest dla tzw. starej Unii pretekstem, aby w ten sposób więcej wyrwać pieniędzy dla siebie. Środki unijne ulżą tym krajom, które mają największy problem z imigrantami. W związku z tym, płatnicy netto z „15” po wpłaceniu składki członkowskiej, coraz większą jej część będą brali z powrotem, właśnie np. „na imigrantów”. Ten manewr bardzo zaszkodzi krajom nowej Unii, które prowadziły bardzo ostrożną politykę migracyjną i nie mają kłopotów z imigrantami.

Czy Unia może w ten sposób manewrować priorytetami? Czy to jest zgodne z unijnymi traktatami?

Unia ostatnio pokazuje, że ma w nosie prawo, które sama wcześniej uchwala. Pokazuje to np. Polityka energetyczna Unii i jej relacje z Gazpromem. Dodatkowe wymogi, które dotąd były zawsze przestrzegane, mówiące o tym, że nie może jedna firma jednocześnie zajmować się produkcją i przesyłem energii, nagle zostały zawieszone. Unia sama lekceważy własne reguły gry. Być może będzie tak samo w tym przypadku. Teraz dyskusja powinna dotyczyć nie tyle czasu do 2020 r., co już kolejnego budżetu na lata 2021-2016. Będzie walka w poszczególnych instytucjach unijnych, jak ten budżet będzie wyglądał. Majstrowanie przy budżecie obecnym, wieloletnim, który ma być realizowany na zasadzie +3, czyli do roku 2023, jest naruszeniem reguł gry.

Ten budżet ma być jeszcze konsultowany. Jakie Polska zajmie stanowisko? Będzie walczyła o więcej pieniędzy?

Przede wszystkim trzeba tworzyć koalicję. W trakcie kształtowania się ostatecznego wyglądu tej propozycji, będziemy rozmawiać z tymi wszystkimi państwami, które mogą być tą propozycją pokrzywdzone. Niezależnie od tego, kto tymi państwami rządzi. Czy lewica, czy liberałowie, czy prawica, tutaj trzeba znaleźć nić porozumienia. Wszystkie pokrzywdzone tymi planami budżetowymi Unii kraje powinny się łączyć.

*wPolityce.pl, rozmawiała Edyta Hołdyńska

historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka